search

Derek Bailey / Jamaaladeen Tacuma / Calvin Weston: Mirakle

79,99 zł
Brutto
Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji

Avant Jazz / Free Improvisation / Avant-Garde
premiera polska:
10.06.2000
seria wydawnicza: Key Series
opakowanie: Jewelcaseowe etui
opis:

Machina; 2000-11, ocena: * * * *
Okazuje się, że proces harmelodycznej fermentacji rozpoczęty na pierwszym albumie Arcany jeszcze się nie zakończył.
Zadbał o to angielski gitarzysta całkowicie wyzwolony z wszelkich kanonów melodyczno – harmonicznych. Miejsce nieżyjącego Tony Williamsa przy perkusji zajął Calvin Weston, a Billa Laswella na basie zastąpił Jamaaladeen Tacuma.
Bailey nie grywa tematów. Jego postrzępione, niezbyt gęste frazy, unikanie repetycji, atonalność i chętne korzystanie z efektów sprawiają, że złakniony mocnych wrażeń słuchacz doznaje pełni satysfakcji. Wprost bombowe są momenty, gdy po kolektywnym odlocie, bas i perkusja próbują usidłać rozbrykanego gitarzystę funkującymi rytmami a ten szybciutko im się wyślizguje. Eksplozja wolności diablo inteligentnie kontrolowana.

Audio 01/2001 Muzyka * * * *; Realizacja * * * 1/2
Jakby pierwowzorem tej sesji były równie znakomite nagrania "The Last Wave" (DIV, 1995), firmowane przez Baileya wraz z Billem Laswellem (bas) i Tonym Williamsem (perkusja). Tym razem Bailey spotkał się z równie wspaniałą sekcją rytmiczną: Jamaaladeen Tacuma na basie i Calvin Weston przy perkusji, asystującą wcześniej Ornette'owi Colemanowi i Jamesowi Ulmerowi.
Bailey od lat przewodzi dość nielicznej grupie gitarzystów nieklasyfikowalnych, a to ze względu na unikanie grania prostych linii melodycznych, wypowiadanie się językiem atonalnym i arytmicznym, rwanie fraz i wystrzeganie się jakichkolwiek repetycji. Przy hojnym czerpaniu z oferty współczesnych efektów elektronicznych i posługiwaniu się specyficzną techniką epileptycznego atakowania strun, nie wolno narzekać na brak wrażeń dostarczanych przez gitarzystę i kolegów.
Trio przyjęło formułę wypowiedzi, którą można by określić jako wyzwolony hamolodic. Bas z perkusją nieustannie nawiązują do funkowych rytmów i próbują wciągnąć w tę zabawę gitarzystę. W momentach, gdy wydaje się, że dalej pomkną już wspólnym szlakiem, Bailey wykonuje woltę, zmuszając kompanów do ponownego przegrupowania i nowego pościgu. Gdyby nie koniec krążka, zabawa trwała by bez końca.
autor: Cezary Gumiński

diapazon.pl; 2006-06
Przypomniałem sobie o tej płycie, nienajnowszej przecież, bo wydanej w 2000 r. z powodu śmierci nieodżałowanego Dereka Baileya u schyłku ubiegłego roku. Płyty niezwykłej, tak jak niezwykły był nieżyjący już gitarzysta.
Na wstępie chciałbym przeprowadzić taki mały, ogólny wywód. Otóż niezwykle mało w muzyce jazzowej, ale nie tylko, jest twórców / muzyków, którzy nie opieraliby się w swojej grze na jakiś wzorcach z minionej epoki, wielkich postaciach, początkujących pewien nurt muzyczny lub chociażby sposób gry na instrumencie. Nie chciałbym wymieniać głośnych nazwisk współczesnej sceny muzycznej, ale ilu jest saksofonistów czerpiących z dorobku Coltrane'a, Colemana lub Aylera, trębaczy dla których wzorem jest Miles Davis, pianistów spod znaku Billa Evansa itd. Nie twierdzę, że to umniejsza klasę i dorobek tych muzyków, ale tym bardziej wydają się niezwykli tacy artyści jak Derek Bailey, którego gra na gitarze nie przypomina nikogo, kto grał kiedykolwiek na tym instrumencie.
Wracając do płyty. Nie trudno oprzeć się kolejnej refleksji, iż muzycy grający na "Mirakle" łamią wszystkie możliwe zasady. A tych słuchaczy, którym klasyczna kompozycja jazzowa kojarzy się z takim układem: najpierw temat przewodni, później improwizacja kolejnych muzyków lub improwizacja zbiorowa, a następnie powrót do tematu przewodniego - utwory zawarte na płycie mogą zaszokować.
Wrażenie, które po wysłuchaniu nagrania można odnieść jest takie. Świetna funkowa sekcja, a w tej roli Jamaaladeen Tacuma na basie i Calvin Weston na perkusji starają się jak mogą, aby dogonić szalone pomysły Dereka Baileya, w którego grze jest wszystko to, co nie jest harmonią, melodią i tonalnością. Chropawość i brutalność tej muzyki, dźwięki gitary, które przypominają czasami rysowanie jakimś przedmiotem po szkle lub blasze, ucieczka od jakiegokolwiek rytmu stawia przed słuchaczem, nie ma co ukrywać, duże wymagania.
Całkowita nieprzewidywalność tego, co zdarzy się za chwilę może jednych zachwycić, a drugich zniechęcić, ale stanowi o niezwykłości tej płyty. Jest jeszcze lepiej niż u Hitchcocka, który zwykł mawiać, że dzieło powinno zacząć się od trzęsienia ziemi, a później napięcie powinno narastać, gdyż na płycie "Mirakle" non stop dochodzi do trzęsień ziemi w najmniej spodziewanych dla słuchacza momentach.
Zwróćmy uwagę chociażby na fragment utworu "This Time" około 2 minuty, gdzie dzika galopada perkusji, postrzępione frazy gitary i solidny funkowy podkład basu sprawiają pozornie wrażenie, jakby wszystkie instrumenty grały przeciwko sobie. Gdy się jednak głębiej wniknie w ten teoretyczny brud i chaos staje się on wielce pociągający.
Piękna, wręcz zachwycająca płyta, która może cieszyć nasze uszy bardzo długo i wciąż odkrywać w tych zapętlonych frazach gitary, basu i perkusji nowe, nieodkryte przestrzenie.
autor: Robert Żurawski

salon24.pl:
Płyta niezwykła, tak jak niezwykły był nieżyjący już gitarzysta.
Na wstępie chciałbym pzreprowadzić taki mały, ogólny wywód. Otóż niezwykle mało w muzyce jazzowej, ale nie tylko, jest twórców / muzyków, którzy nie opieraliby się w swojej grze na jakiś wzorcach z minionej epoki, wielkich postaciach, początkujących pewien nurt muzyczny lub chociażby sposób gry na instrumencie. Nie chciałbym wymieniać głośnych nazwisk współczesnej sceny muzycznej, ale ilu jest saksofonistów czerpiących z dorobku Coltrane’a, Colemana lub Aylera, trębaczy dla których wzorem jest Miles Davis, pianistów spod znaku Billa Evansa itd. Nie twierdzę, że to umniejsza klasę i dorobek tych muzyków, ale tym bardziej wydają się niezwykli tacy artyści jak Derek Bailey, którego gra na gitarze nie przypomina nikogo, kto grał kiedykolwiek na tym instrumencie.
Wracając do płyty. Nie trudno oprzeć się kolejnej refleksji, iż muzycy grający na "Mirakle" łamią wszystkie możliwe zasady. A tych słuchaczy, którym klasyczna kompozycja jazzowa kojarzy się z takim układem: najpierw temat przewodni, później improwizacja kolejnych muzyków lub improwizacja zbiorowa, a następnie powrót do tematu przewodniego – utwory zawarte na płycie mogą zaszokować.
Wrażenie, które po wysłuchaniu nagrania można odnieść jest takie. Świetna funkowa sekcja, a w tej roli Jamaaladeen Tacuma na basie i Calvin Weston na perkusji starają się jak mogą, aby dogonić szalone pomysły Dereka Baileya, w którego grze jest wszystko to, co nie jest harmonią, melodią i tonalnością. Chropawość i brutalność tej muzyki, dźwięki gitary, które przypominają czasami rysowanie jakimś przedmiotem po szkle lub blasze, ucieczka od jakiegokolwiek rytmu stawia przed słuchaczem, nie ma co ukrywać, duże wymagania.
Całkowita nieprzewidywalność tego, co zdarzy się za chwilę może jednych zachwycić, a drugich zniechęcić, ale stanowi o niezwykłości tej płyty. Jest jeszcze lepiej niż u Hitchcocka, który zwykł mawiać, że dzieło powinno zacząć się od trzęsienia ziemi, a później napięcie powinno narastać, gdyż na płycie "Mirakle" non stop dochodzi do trzęsień ziemi w najmniej spodziewanych dla słuchacza momentach.
Zwróćmy uwagę chociażby na fragment utworu "This Time" około 2 minuty, gdzie dzika galopada perkusji, postrzępione frazy gitary i solidny funkowy podkład basu sprawiają pozornie wrażenie, jakby wszystkie instrumenty grały przeciwko sobie. Gdy się jednak głębiej wniknie w ten teoretyczny brud i chaos staje się on wielce pociągający.
Piękna, wręcz zachwycająca płyta, która może cieszyć nasze uszy bardzo długo i wciąż odkrywać w tych zapętlonych frazach gitary, basu i perkusji nowe, nieodkryte przestrzenie.
autor: Robred

Editor's Info:
Harmolodic Noise Funk for the 21st Century. The godfather of improvisation in a freewheeling trio with the legendary Philly rhythm section of Jamaaladeen Tacuma and Calvin Weston, friends for over thirty years and veterans of Ornette Coleman's Prime Time, John Lurie's Lounge Lizards and various Blood Ulmer projects. Noise has never sounded so in tune, funk has never sounded so fucked up. You've never heard a meeting like this before, nor are you likely to again. Intense, fascinating and howlingly funny.

muzycy:
Derek Bailey: guitar
Jamaaladeen Tacuma: bass
Calvin Weston: drums, percussion

utwory:
1. Moment [16:34]
2. What It Is [09:01]
3. This Time [16:00]
4. Nebeula [08:53]
5. Present [11:26]
6. S'Now [07:49]

total time - 70:48
wydano: 2000
nagrano: 2000
more info: www.tzadik.com
więcej

TZ7603

Opis

Wydawca
Tzadik (USA)
Artysta
Derek Bailey / Jamaaladeen Tacuma / Calvin Weston
Nazwa
Mirakle
Instrument
guitar
Zawiera
CD
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.