Talking Timbuktu
71,99 zł
Brutto
Polityka prywatności
Zasady dostawy
Zasady reklamacji
opis:
multikulti.com:
Ali Farka Toure [1939-2006], urodził się w Gourmararusse, w pobliżu Timbuktu. Pomimo sprzeciwu rodziców, zajął się muzyką, która nie przystawała do jego szlachetnego pochodzenia z rodu Sorhai..
W wieku 10 lat, Toure wziął po raz pierwszy instrument do ręki, ale jego prawdziwa przygoda z muzyką rozpoczęła się w 1950 roku. Na początku był to gurkel, jednostrunowa gitara, do której dołączyły również jednostrunowe skrzypce - njarka. W 1956 roku, po wysłuchaniu koncertu Keity Fodeba z Gwinei, postanowił zostać gitarzystą.
W latach 60-tych nastąpiło spotkanie z amerykańskim bluesem, a przede wszystkim z muzyką Johna Lee Hookera. Ale prawdziwy rozgłos przyniósł mu album "Talking Timbuktu" nagrany wspólnie z Ryem Cooderem, za który dostał pierwszą nagrodę Grammy [najlepszy album world music 1995 roku].
Ten międzynarodowy bestseler, będący zdobywcą nagrody Grammy w 1995 roku, został nagrany podczas trwającej trzy dni sesji w Hollywood. Na wyprodukowanym przez Ry Cooder'a krążku gościnnie udzielili się: Clarence 'Gatemouth' Brown, Jim Keltner - na perkusji oraz John Patitucci - na gitarze basowej.
'Triumf ! To jest blues zrodzony przez muzyków, którzy ogromnie go kochają... wybitna produkcja.' - The Sunday Times
JazzPRESS:
To nie zdarza się codziennie. To przedziwna płyta. Wolna, lejąca się, hipnotyczna, przyklejająca się do uszu i pozostająca na długo w głowie, która zamiast być refleksyjną, pełną zadumy okazją na jesienny wieczór, jest fantastycznym pomysłem na środek letniej nocy. Genialnie sprawdza się też w samochodzie. Do czego można porównać tę płytę ? Moje pierwsze skojarzenie to jedna z moich ulubionych tego typu – „For The Stars” duetu Anne Sofie Von Otter i Elvisa Costello.
Wiem, wiem, to zupełnie inna stylistyka, jednak wiele te płyty łączy, są niezwykle optymistyczne, z pozoru trudne w odbiorze, wielowarstwowe, a jednak niezwykle chwytliwe i pozostające na długo w pamięci. Obie są niezwykle optymistyczne i jednocześnie emanują wewnętrznym spokojem.
To nie jest muzyka do zabawy, wymaga skupienia, jednak daje wiele radości, poprawia nastrój. Jakby świat stawał się ciekawszy, bardziej kolorowy.
Płyta dostała nagrodę Grammy w 1995 roku, w kategorii World Music. Mogłaby dostać tą nagrodę w wielu innych kategoriach – jazzowej, bluesowej, pop i paru innych o bardziej wymyślnych nazwach. Jej tytuł spędził jakieś 10 lat na liście płyt, które chciałem koniecznie kupić. I jako, że to dużo czasu, nie pamiętam już, jak się na tej liście znalazł. Oferta polskich dystrybutorów w zakresie muzyki afrykańskiej jest właściwie zerowa, to znaczy, ograniczona do tak zwanej muzyki etnicznej. A przecież w Afryce, tak jak w każdym miejscu na świecie gra się i nagrywa na płyty jazz, rock, pop i wszystko inne. Tak jak w każdym miejscu gatunki przenikają się i nasycają lokalnym kolorytem.
Tak więc płyta znalazła się w koszyku przy okazji kolejnej wizyty w Portugalii. Oczywiście tam w sklepach częściej bywają zwolennicy muzyki z Czarnego Lądu, jednak oferta każdego sklepu FNAC w Lizbonie w zakresie muzyki afrykańskiej otwiera oczy wielu nawet wytrawnym znawcom tematu. W średniej wielkości sklepie płytowym Lizbony pozycji z Afryki jest tyle, co u nas jazzu w największym warszawskim tzw. salonie multimedialnym…
Unikalna, współpraca Ali Farka Toure z Ry Cooderem przyniosła naprawdę ciekawe efekty. Wszystkie piosenki to utwory skomponowane przez Ali Farka Toure (jeden jest adaptacją tradycyjnej melodii). Teksty śpiewane są w 4 afrykańskich językach – Songhai, Bambara, Peul i Tamasheck. To tylko niewielka część języków i dialektów, którymi autor posługiwał się w innych znanych mi nagraniach. Gitara Ry Coopera wnosi odrobinę amerykańskich klimatów. W kilku utworach pojawiają się gościnnie John Patitucci na akustycznym basie i Jim Kelner na perkusji. Wtedy robi się bardziej bluesowo i amerykańsko, jednak w tle ciągle mamy Afrykę. Utwory z sekcją rytmiczną przypomniały mi o kolejnej często przeze mnie słuchanej, a mało znanej muzyce – wspólnych nagraniach Milesa Davisa i Johna Lee Hookera (tak, to nie pomyłka – grają tam razem) wydanych jako ścieżka dźwiękowa do zupełnie mi nieznanego filmu „The Hot Spot”.
Na płycie jest też utwór „Lasidan”, zupełnie niepotrzebny, bałaganiarski, 3 gitary to trochę za dużo. To pewnie nie z winy Clarence Gatemouth Browna grającego gościnnie na tej trzeciej. W innym otoczeniu pewnie sprawdziłby się znakomicie. To nie jest zły utwór, jednak nie pasuje do tej płyty. Jest zbyt przebojowy i oczywisty w warstwie rytmicznej, może zwyczajnie za mało afrykański. Cóż, nawet dzieło doskonałe miewa czasami wady.
Za to ten sam Clarence Gatemouth Brown w utworze „Ai Du” gra na violi i tworzy rewelacyjny i nie tak inwazyjny, jak w „Lasidan” podkład dla gitar liderów. Brzmi trochę tak, jakby skrzypce od zawsze były etnicznym instrumentem afrykańskim.
Ta płyta to fantastyczne przeżycie estetyczne. Jest bardzo afrykańska, ale nie ma nic wspólnego z tandetnym folklorem. Pewnie niejeden egzaltowany recenzent napisałby o multikulturowej mieszance, wzajemnej inspiracji muzyków z różnych światów, przenikaniu się kultur i takie tam…. Dla mnie to fantastyczna płyta. Mam z niej mnóstwo przyjemności i jeden mały problem… Na jakiej półce ją postawić ? W końcu Ali Farka Toure to nie jest jazzowy gitarzysta, nie bluesman. Ta płyta to też nie jest etniczna muzyka Afryki. Gdziekolwiek nie stanie, łatwo ją znajdę, pewnie często będę po nią sięgał.
Ten album to również dźwiękowy dowód na afrykańskie korzennie amerykańskiego bluesa, bez którego jazz byłby czymś zupełnie innym. W związku z tym miejsce w Kanonie Jazzu z pewnością mu się należy.
autor: Rafał Garszczyński
Editor's Info
"For some people, when you say 'Timbuktu' it is like the end of the world, but that is not true. I am from Timbuktu, and I can tell you we are right at the heart of the world." Ali Farka Toure
This brilliant, Grammy winning, musical collaboration between Ry Cooder and Ali Farka Toure has been around for years now and I am sure a lot of people have this album. But I have decided to write about it because although I have owned it for 14 or so years since it was released it remains one of my favourites.
Ali Farka Toure was one of Africa's most famous musicians. He was born in 1939 in the northwestern region of Mali known as Tombouctou. The capital of Tombouctou is the ancient city we know as Timbuktu. Being of noble birth he should never have become a musician as the musical profession is usually inherited in Malian society. But he was determined. He first began playing an instrument called the gurkel - a single stringed African guitar and also taught himself to play the njarka which is a single string fiddle. But in 1956 he saw a performance by the great Guinean guitarist Keita Fodeba in Bamako. This performance inspired him to take up the guitar. In the 1960's, artists such as Ray Charles, Otis Redding and most importantly John Lee Hooker traveled to Bamako and introduced Ali Farka Toure to African-American music. John Lee Hooker made a big impression on him. At first he thought that Hooker was playing Malian music - but then realized that this music coming from America had deep African roots. If you watch the video below he talks about these same roots - and you can hear the similarities in the music.
During the early years Ali Farka Toure composed, sang and played with a group created by the Malian Government after the country's independence - Troupe 117. But his main ambition was to save enough money to buy a farm and become a farmer. This he did in 1980. Although he toured Africa and occasionally Europe and America he preferred the security of his village.
Ali Farka Toure first met Ry Cooder in London in 1992 and they immediately connected. The following year he travelled to the States where 'Talking Timbuktu' was recorded in just three days. It is inspired by the enormous wealth of musical traditions of Mali. Farka Toure sings in no less than 11 different languages on this album. It is definitely an African sound but Ry Cooder's influence and great guitar playing perhaps make it more accessible to the Western market.
Ali Farka Toure spent most of the remainder of his life on his farm. He was appointed mayor of the Niafunke region of Mali in 2004 and remained fiercely loyal to his homeland. He recorded two further albums - the second one 'In the Heart of the Moon' also won a World music Grammy in 2005. Portable studios had to be set up near his home for these - with gasoline generators as there was no power. Recording could only begin once Farka Toure had done his farm chores. He said that he had to be in the landscape that inspired his music before he could create it. Perhaps a concept that we are not familiar with in the West.
Sadly, Ali Farka Toure died of bone cancer in March of 2006.
I rate this collaboration between two of the world's most innovative and gifted guitarists as an absolute timeless classic. If you don't have this album in your collection buy it now. Actually you can hear samples of all the tracks by clicking on the Amazon link [top or bottom] if you need to be convinced.
WCD040
Opis
- Wydawca
- World Circuit (UK)
- Artysta
- Ali Farka Toure & Ry Cooder
- Nazwa
- Talking Timbuktu
- Instrument
- guitar
- Zawiera
- CD
chat
Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.