Myra Melford's Fire and Water Quintet: Hear the Light Singing
W świecie muzyki tzw. Supergrupy wydają się czasem niemal codziennością. Jednak skłąd, który zebrała pianistka Myra Melford, z Mary Halvorson na gitarze, Ingrid Laubrock na saksofonie sopranowym i tenorowym, Tomeką Reid na wiolonczeli i Susie Ibarra na perkusji ożywia ten zmęczony frazes świeżym znaczeniem. Są muzycy, którzy niosą uniwersalne posłannictwo prawdy, piękna i dobra w prosty i naturalny sposób. Taką osobą jest Myra Melford… Nowy zespół składa się z piątki wybornych improwizatorek.
jazzarium.pl ***** Mamy świetną intrygującą jazzową płytę, zawierającą muzykę znakomicie zbalansowaną pomiędzy wolnością i rygorem, swobodą i dyscypliną, ciszą i kameralnością i hałaśliwą ekspresją, melodyką i abstrakcją, w wykonaniu której okazuje się można zachować jedność nie tracąc własnego głosu
Polityka prywatności
Zasady dostawy
Zasady reklamacji
Avant Jazz / Free Improvisation / Avant-Garde
premiera polska: 2023-12-11
kontynent: Ameryka Północna
kraj: USA
opakowanie: Digipackowe etui
opis:
Opis wydawcy
W świecie muzyki improwizowanej tzw. Supergrupy wydają się czasem niemal codziennością. W końcu w przestrzeni jest wielu niezwykłych artystów i, co zrozumiałe, często chcą współpracować. Jednak grupa, którą zebrała tu uznana pianistka i kompozytorka Myra Melford – z Mary Halvorson na gitarze, Ingrid Laubrock na saksofonie sopranowym i tenorowym, Tomeką Reid na wiolonczeli i Susie Ibarra na perkusji i perkusji (na koncercie w Żaku wystąpi Lesley Mok) – ożywia ten zmęczony frazes świeżym znaczeniem. Każda z nich ma imponujący dorobek jako liderka własnego zespołu, każda w dorobku współpracę ze znakomitymi artystami, a Melford współpracowała już wcześniej z nimi wszystkimi, ale nigdy razem.
Są muzycy, którzy niosą uniwersalne posłannictwo prawdy, piękna i dobra w prosty i naturalny sposób. Taką osobą jest Myra Melford… Nowy zespół składa się z piątki wybornych improwizatorek. (…) Melford i jej fortepian są jednością, słychać to każdym momencie, gdy dołożymy do tego potężne stężenie inspiracji i osobowości, wszystko ujęte w zupełnie niezwykły obraz, otrzymujemy arcydzieło muzyki improwizowanej.
jazzarium.pl * * * * *
W świecie muzyki improwizowanej tak zwane supergrupy czasami wydają się być niemal na porządku dziennym. W końcu jest tak wielu niezwykłych artystów w tej przestrzeni i, co zrozumiałe, często chcą zesobą z różnych powodów współpracować. Nie wydaje się więc zaskakujące, że tak uznana pianistka i kompozytorka, laureatka stypendiów MacArthura i Guggenheima jak Myra Melford, zdecydowała się sięgnąć do tej sprawdzonej formuły.
Prawdą jest jednak także, że koncepcja supergrup, co zdarzało się bardzo często, ani nie wnosiła realnie do oferty muzycznej wiele więcej niż spektaklu hiperkompetencji poszczególnych jej członków i zamiast wieść ku wyrafinowanym ponad przeciętnych doznań i prawdziwie fascynującej artystycznie kreacji, prowadziła do ledwie do uczestnictwa w drogiej sesji przypominającej sesje "na ściance" w świecie celebities.
Myra była z pewnością tego świadoma i jako mądra liderka i baczna obserwatorka sceny muzycznej z pewnością zdawała sobie sprawę z rozlicznych ryzyk podjęcia się takiego zadania. Bo ostatecznie czyż nie jest szczególną porażką udowodnienie po raz kolejny, tego co historia udowodniła nieskończenie wiele razy? Wspomniane zagrożenia, w przypadku supergrup, niosą także i bardziej prozaiczne obawy już nie tylko o to czy uda się przekształcić superband w working band zdolny do podejmowania wyzwań artystycznych, ale czy w ogóle da się w tzw. Long run utrzymać formację złożoną z bądź co bądź bardzo zajętych i w oczywisty sposób skoncentrowanych na własnych karierach artystach. Tak więc na metamorfozę grupy z efemerycznego all stars w stabilny zespół trzeba było poczekać.
Pomysł stworzenia zespołu przyszedł Myrze do głowy dość dawno, podczas przygotowań do rezydencji w słynnym nowojorskim awangardowym miejscu, The Stone, w czerwcu 2019 roku. Najpierw było przeczucie, że zestaw pięciu członkiń w grupie ma duży potencjał, za nim przyszła entuzjastyczna reakcja na debiutancki, jednorazowy występ kwintetu, składający się z ledwie przećwiczonych i ad hoc złączonych ze sobą szkiców, wskazówek tekstowych i zbiorowych improwizacji. I stało się. Myra Melford została poproszona o nagranie i zbudowanie wokół nagrania trasy koncertowej z nowonarodzonym zespołem. I jak wiele podobnych pomysłów pokrzyżowała pandemia COVID-19. Wymuszona przerwa dała jednak też i szansę by rozszerzyć wstępne zarysy muzyki do formy kompozycji/suity oraz doprecyzować szczegóły koncepcyjno-wykonawcze. Mocne i więcej niż przychylnie odnotowane przez krytykę nagranie zostało ostatecznie dokonane w Firehouse 12 Studios w New Haven w stanie Connecticut w ciągu około półtora dnia. Muzyka Myry i jej Fire And Water Quintet choć brzmi jak szczegółowo zaplanowane zdaniem liderki będzie nadal ewoluować. Teraz mamy drugą odsłonę projektu i rodzi się pytanie czy w istocie band i jego muzyka się zmienia?
Myślę, że tak, choć zapewne są też i słuchacze spodziewający się ewolucji na sterydach. Dla nich zmiany pomiędzy debiutanckim albumem a płytą Hear The Light Singing być może pozostawiają niedosyt.
Tymczasem różnice są w każdym obszarze, począwszy od sposobu dopracowania partytury, wnikliwości wykonania, charakteru przekazu jak i obsady personalnej. Zanim o tych różnicach kilka podobieństw.
Fire And Water Quintet to girls band, choć ze względu na klasę i jakość muzycznej akcji trafniej byłoby nazwać go ladies ansamble. Skład podobny jak na debiutanckim albumie. Liderka za klawiaturą fortepianu, z saksofonem Ingrid Laubrock, na gitarze a jakże Mary Halvorson, na wiolonczeli Tomeka Reid, a za zestawem perkusyjnym, zastępująca Susie Ibarrę, moda drummerka z Brooklynu Lesley Mok. Z tą ostatnią zresztą w ubiegłym tygodniu kwintet ruszył w trasę koncertową. Innym podobieństwem jest źródło inspiracji. Obydwa albumy wywodzą się z fascynacji Myry sztuką malarską amerykańskiego abstrakcjonisty Edwina Parkera, zapewne lepiej znanego pod nazwiskiem Cy Twombly. Z malarstwem Twombleya łączy Myrę zadawniony, silny i wciąż jak widać żywy związek. Wszystko zaczęło się, gdy po raz pierwszy obejrzała jego prace podczas retrospektywy w słynnej nowojorskiej MoMA. To wówczas uległa fascynacji procesem twórczym malarza i do dziś wspomina: "Czytałam, że kiedy Twombly był młodym artystą, jedną z rzeczy, które robił, aby się szkolić, było gaszenie wszystkich świateł w nocy i rysowanie w ciemności (…) Interesowało go bardziej to, jak się czuje, tworząc linię, niż to, jak ona wygląda, a to wydawało się trafną metaforą tego, jak ja gram na fortepianie. Dla mnie także bardzo liczy się gest i energia. Oczywiście jest w tym dźwięk, ale to prawie tak, jakby dźwięk był informacją, którą otrzymuję po impulsie do wykonania gestu".
Z Twombleya zaczerpnięta została także nazwa bandu, a konkretnie z cyklu rysunków Gaeta Set (for the Love of Fire & Water). Myra odwiedziła nawet Gaetę, małe nadmorskie miasteczko w środkowych Włoszech, gdzie Twombly stworzył "Z miłości do ognia i wody". "Byłam zahipnotyzowana obserwowaniem światła słonecznego na wodzie" - mówi. "Wydaje mi się, że właśnie to rysował, różne sposoby interakcji morza i słońca"
Choć bezwzględnie druga odsłona wodno-ognistego kwintetu Myry jest wprost kontynuacją idei podniesionych na płycie pierwszej, to w dzisiejszym kształcie wydaje mi się, że to co zaczęło się przed dwoma laty teraz uległo sublimacji. Aby ją sobie uświadomić zapewne konieczne będzie wnikliwe odnoszenie się do poprzedniego albumu, nie mniej mam nieodparte wrażenie, że tutaj, na Hear The Light Siging wszystko stało się bardziej szlachetne. Relacje pomiędzy każdą z muzyczek pogłębione, a wzajemne odniesienia w warstwie kolorystycznej ich gry nasycone z jednej strony jeszcze większą różnorodnością, z drugiej ujawniające także i silniejszą koherencję. Fascynujące jest słuchać jak każda z nich będąc odmienną osobowością muzyczną, jak dużą wagę przywiązują do patrzenia w tę samą muzyczną stronę. A pamiętać trzeba, że w gronie artystek znalazła się gitarzystka tak charakterystyczna, że niemal stygmatyzuje znakomita większość projektów jakich jest częścia. Imponujące jest też także i to jak komfortową i szeroką przestrzeń zaoferowała koleżankom liderka bandu i kompozytorka całości muzyki. Podobno znakomita większość „Insertacji” składających się na płytę to tzw. Pierwsze take’i. To wiele mówi o kunszcie i czytelności koncepcji Myry Melford, jak tez i zrozumieniu jej i zaangażowaniu twórczemu pozostałych uczestniczek sesji w cały proces ostatecznej kreacji muzyki.
Krótko rzecz ujmując, mamy świetną intrygującą jazzową płytę, zawierającą muzykę znakomicie zbalansowaną pomiędzy wolnością i rygorem, swobodą i dyscypliną, ciszą i kameralnością i hałaśliwą ekspresją, melodyką i abstrakcją, w wykonaniu której okazuje się można zachować jedność nie tracąc własnego głosu. Ciekawe czy takie wrażenia mieli uczestnicy sobotniego koncertu tego bandu podczas Jazz Jantar.
autor: Maciej Karłowski
Editor's info:
Hailed by The New Yorker as “a stalwart of the new-jazz movement” and by Disaster Amnesiac as “one of the great post-Taylor players,” pianist and composer Myra Melford (Guggenheim Fellow, Alpert Award and Doris Duke Performing Artist Award recipient) is proud to present her newest release Hear the Light Singing. According to journalist and critic Natalie Wiener, Hear the Light Singing is “a sequel of sorts to [Melford’s] 2022 release, For The Love Of Fire And Water, featuring a nearly identical all-star cast and the same set of Cy Twombly drawings from which the first album drew its name as inspiration. This album is named specifically for Melford’s interpretation of the sunlight on the Mediterranean in Gaeta, Italy, where Twombly made those drawings, and the synesthetic sensation it creates.”
Joined by saxophonist Ingrid Laubrock, drummer Lesley Mok and MacArthur Fellows Tomeka Reid (cello) and Mary Halvorson (guitar), Melford bounces off the Fire & Water repertoire to create “another set of extraordinary compositions,” or “insertions,” writes Wiener, “that Melford designed to entwine with the original suite, but still stand alone.” According to Melford, “These new insertions that I composed for the [Fire & Water] tour were super fun to play, and I think gave us all a different kind of focus.”
Like its predecessor, Hear the Light Singing was recorded at New Haven’s Firehouse 12 — this time, on the heels of the original’s cross-country CD release tour. “This music was really written for these performers,” Melford says. “The first [album] was what I imagined might be fun to do with them. The second set of material was really written to highlight who they are and how we play together in a much more intentional way than I was able to do before I got to know them.” Each member of the quintet is featured unaccompanied on one of the album’s five pieces.
muzycy:
Myra Meflord: piano
Mary Halvorson: guitar
Ingrid Laubrock: tenor and soprano saxophones
Tomeka Reid: cello
Lesley Mok: drums
utwory:
1. Insertion One 09:52
2. Insertion Two 06:48
3. Insertion Three A + B 18:23
4. Insertion Four 08:14
5. Insertion Five 08:25
wydano: November 17, 2023
nagrano: Recorded by Nick Lloyd on November 8th 2022 at Firehouse 12, New Haven, CT, USA
more info: www.roguart.com
more info2: www.myramelford.com
Opis
- Wydawca
- Rogue ART (FR)
- Artysta
- Myra Melford's Fire and Water Quintet
- Nazwa
- Hear the Light Singing
- Instrument
- piano
- Zawiera
- 1CD
- Data premiery
- 2023-12-11