Marek Pospieszalski Quartet: Dürer’s Mother
zdzezemlzej.blogspot.com:
... Ta muzyka nie słodzi, przeciwnie jest gęsta, wytrawna i mroczna, wymagająca od słuchacza jeśli nie wyrobienia, to na pewno cierpliwości i uważności. Główne tematy są tu zarysowane dosyć wyraźnie, choć nie one są tu najważniejsze, a tajemniczy dźwiękowy spektakl, pełen fenomenów i efektów specjalnych. Dzięki sile wyobraźni - muzyków i słuchaczy - jest więc jak u Dürera patrzymy na szkic węglem, na twarz uchwyconą tu i teraz, ale widzimy całe życie...
freejazzblog.org
... In 40 minutes, Pospielszalski manages to take us through different stairways across the universe, where at moments we think that we hear the harmonies of the spheres, and in others, we just hear the earthly nature communicating its magic to our ears through four distinct instruments...
Polityka prywatności
Zasady dostawy
Zasady reklamacji
Indie Jazz / Contemporary Jazz
premiera polska: 2022-12-15
kontynent: Europa
kraj: Polska
opakowanie: Gatefoldowe etui
opis:
Opis Wydawcy:
Nowa płyta kwartetu Marka Pospieszalskiego z Eliasem Stemesederem, Maxem Muchą i Maxem Andrzejewskim – „Dürer’s Mother” – zawiera trochę brzmieniowych nawiązań do poprzednich nagrań artysty. Pospieszalski czerpał inspirację z dzieł wielu artystów z XIX i XX wieku, w tym Benjamina Brittena, Franza Schuberta i Helmuta Lachenmanna, ale tym razem sam skomponował wszystkie utwory. W rezultacie powstała najmocniejsza i najoryginalniejsza płyta w jego karierze. Kompozycje Pospieszalskiego, pełne odniesień do twórczości mistrzów, zanurzone są we współczesności i podążają w niezbadane rejony swobodnej improwizacji. Stanowią punkt wyjścia do otwartej i wielopłaszczyznowej interpretacji, w której mistrzowsko odnajdują się pozostali członkowie zespołu Pospieszalskiego. Relacja Pospieszalskiego z zespołem jest silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, a jego współpracownicy również nabrali doświadczenia w ciągu pięciu lat, jakie minęły od ich ostatniego albumu. Pod sprawnym kierownictwem Pospieszalskiego kwartet łączy kilka różnych tradycji, mieszając klasyczny post-bopowy język z na wskroś współczesną, rwaną rytmiczną koncepcją. Saksofonista wplótł pomysły cenionych klasycznych kompozytorów do swoich własnych utworów, zręcznie wykorzystując różne tropy i szkoły. To jeden z najlepszych albumów 2022 roku i jasny dowód na to, że Pospieszalski jest muzykiem wyrastającym ponad rodzime środowisko jazzowe.
zdzezemlzej.blogspot.com:
Jeśli chadzacie na koncerty albo tylko znacie któryś z albumów kwintetu Wojtka Mazolewskiego (najlepiej ten najnowszy i najbardziej udany: „Spirit to All”, w którego tworzeniu jako kompozytor i wykonawca Marek Pospieszalski miał niepośledni udział), wiecie już, gdzie wspiął się nasz saksofonista jako wirtuoz. Niewielu znam - a znam przecież wielu - instrumentalistów młodych i starych, którzy by z taką pasją zdobywali kolejne poziomy wtajemniczenia, gdy chodzi o kwestie techniczne, jak i ogólnokulturowe. A jeszcze mniej znam takich, dla których gra na saksofonie, jakkolwiek będąca podstawową formą wypowiedzi artystycznej, jest niczym innym, jak formą wyrażania własnego, hm, widzenia świata. Marek Pospieszalski, skądinąd wiem, że człowiek praktyczny, żywi się i oddycha sztuką - i dzieli się swoimi zachwytami (oraz nowymi umiejętnościami) w myśl pożyczonej od Słowackiego zasady: „Chodzi mi o to, aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa”.
Na albumie „Dürer’s Mother” - pomimo licznych erudycyjnych kontekstów, kompozytorsko to dzieło całkowicie autorskie - Pospieszalski połączył klasyczne inspiracje ze współczesną wrażliwością trzydziestokilkulatka. Więc: Schubert, Britten i Lachenmann (wydawca, portugalska oficyna Clean Feed, podpowiada nam te właśnie nazwiska w opisie płyty, ale nie mam wątpliwości, że jest ich więcej; skłonność Pospieszalskiego do minimalistycznej powtarzalności motywów w oczywisty sposób sugeruje też wpływy Reicha czy Glassa; uznajmy tę listę za otwartą). A z drugiej strony: akustyczny, improwizowany jazz w formie, którą określiłbym jako balladowe, nastrojowe free (z zastrzeżeniem, że jednak trochę upraszczam, żeby zachęcić niedzielnych melomanów).
Nie miałem okazji, by zapytać, co autor miał na myśli, więc na użytek tej notatki wymyśliłem własną teorię, dotyczącą tytułu i okładki, ewentualnie pomocną, jak sądzę, w wejściu w emocjonalną interakcję z muzyką.
Nie cierpiący na nadmiar skromności geniusz niemieckiego renesansu Albrecht Dürer - którego słynny autoportret w futrze został tu zmodyfikowany z zastosowaniem elementów charakterystycznych dla scenicznego wizerunku Marka Pospieszalskiego - pozostawił po sobie dokument niezwykłej, ludzkiej pokory: narysowany węglem, realistyczny portret swojej matki. Twarz frau Barbary Holper, sportretowanej przez syna u kresu życia, w wieku 65 lat, nosi ślady sterania i chorób, i nie jest, bynajmniej, fizjonomią wzbudzającą odruchową sympatię - przywołanie tego dzieła (zakładam, że Pospieszalski widział je z bliska w berlińskim Kupferstichkabinett, może nawet przy okazji pobytu związanego z sesją nagraniową w Emil Berliner Studios) jest deklaracją: artystą nie jest się po to, żeby słodzić.
No i Pospieszalski nie słodzi; przeciwnie jego muzyka jest gęsta, wytrawna i mroczna, wymagająca od słuchacza jeśli nie „wyrobienia”, to na pewno cierpliwości i uważności (o co nie będzie trudno, bo całość trwa niecałe czterdzieści minut). Główne tematy (czytaj: wyjściowe partie saksofonu) poszczególnych kompozycji są tu zarysowane dosyć wyraźnie, choć nie one są tu najważniejsze, a tajemniczy (rzekłbym: romantyczny w pierwotnym, literackim znaczeniu) dźwiękowy spektakl, pełen fenomenów i efektów specjalnych. Dobre przykłady to utwór pierwszy („The Last Days of Franz Schubert”), w którym rzecz sprowadza się do powolnego ogrywania jednego, ciężkiego i smutnego jak ołów, akordu fortepianu oraz ostatni („I Am All That Remains”), gdzie chodzi, tak naprawdę, o hipnotyzujący, jednostajny rytm wyznaczony przez grającego smyczkiem basistę i uderzającego w rant werbla perkusistę. Dzięki sile wyobraźni - muzyków i słuchaczy - jest więc jak u Dürera: patrzymy (słuchamy) na szkic węglem, na twarz uchwyconą tu i teraz, ale widzimy całe życie. Matka Dürera staje się i naszą bliską, choć trafniej byłoby powiedzieć, że jest - niech będzie, że metaforycznie - po prostu nami.
autor: Adam Domagała
freejazzblog.org:
From the flourishing Polish Jazz Scene, Marek Pospielszalski strikes again - this time with an admirable quartet that can hardly ever escape the ear accustomed to feeding itself with jazz.
With a concept inspired by some of the most prominent classical musicians, as well as a reference to the great Renaissance painter Albrecht Dürer, Pospielszalski drives us through a wonderful and buoyant journey with this magical piece of work.
Starting with a 7-minute composition dedicated to the great Schubert, he guides us into a meditative state which serves as an opening into the following travels. The album progresses with a spiraling sound of the saxophone, followed by oblique drums (Max Andrzejewski) and bass (Max Mucha). It makes our minds flow a contemplating stream of enjoyment where, later, the saxophone is replaced by equally twirling piano sounds (Elias Stemeseder).
As the album progresses, we are taken into deeper and darker voids made out of more aggressive sounds coming from the piano, but, at the same time, more sensual ones arising from the saxophone.
Encompassing the true image of what jazz is - an improvisation of sounds, the album continues with a groovier movement so it can take us back to compositions that are heavily influenced by classical pieces, which are used for slamming us back into an otherworldly state of consciousness. It's a pure feeling of musical frequencies, which we succumb to, being driven by the caressing virtuous sounds of Pospielszalski’s tenor saxophone.
He closes it off with a pretty intense composition named "I am all that remains." The rigidity of the track and the name itself explain the states and moods that we got in by following through to the end of the album. It can be described as if we are parting from our physical existence, being left alone in a form made out of sounds, floating as free as a feather in the mellifluous wind of melodies. The up-and-down mood of the whole album suggests a perspective of how life should simply be. Its range varies from chaotic and improvised to discernible as something composed by the best music laureates that have ever existed.
In 40 minutes, Pospielszalski manages to take us through different stairways across the universe, where at moments we think that we hear the harmonies of the spheres, and in others, we just hear the earthly nature communicating its magic to our ears through four distinct instruments.
By Irena Stevanovska
Editor's Info:
Marek Pospieszalski presents the next album of his quartet. The music on "Dürer’s Mother" is inspired by the work ofs 19th and 20th century composers, from Schubert to Britten to Lachenmann. Pospieszalski's compositions, full of references to the works of masters, are immersed in contemporary times and go into unexplored areas of free improvisation. They are a starting point for an open and multifaceted interpretation, in which the other members of Pospieszalski's ensemble find themselves masterfully. A lot has already been expressed within the classical quartet formula, however, this encourages the musicians to search for new forms of expression, placing the main emphasis on tone color, using non-standard consonance, or provoking cross-genre meetings.
Marek Pospieszalski Quartet is at the forefront of the European improvised scene. Each of the musicians has an individual sound resulting from their diverse musical experiences. Apart from one of the most sought-after double bass players, Max Mucha, we can also hear Elias Stemeseder on piano and Max Andrzejewski on drums. The material was recorded at Berlin's Emil Berliner Studios, with the Jeremy Loucas responsible for mixing and mastering.
Marek Pospieszalski was selected as one of the 25 most promising musicians in Europe by German magazine JazzThing. Both his musical family and environment focused around Tie Break band, had a huge impact on his development. His musical foundation consists of improvised and experimental music, contemporary jazz, nevertheless, he is open and draws from any musical genre. He recorded albums with artists such as Dennis Gonzalez and Marco Eneidi. He is the leader of his own quartet, octet, and plays in a duo with Qba Janicki called Malediwy. He is a member of Wojtek Mazolewski Quintet.
muzycy:
Marek Pospieszalski tenor saxophone
Elias Stemeseder piano
Max Mucha double bass
Max Andrzejewski drums
utwory:
1. The Last Days of Franz Schubert 07:04
2. Primitive Memory Structures 06:30
3. Dürer’s Mother 03:50
4. Parallel Universes 04:15
5. The Last Romantic 05:54
6. Baron of Aldeburgh 03:51
7. I Am All That Remains 07:35
wydano: October 2022
nagrano: Recorded by Lukas Kowalski at Emil Berliner Studios, May 2019
more info: www.cleanfeed-records.com
Opis
- Wydawca
- Clean Feed (POR)
- Artysta
- Marek Pospieszalski Quartet
- Nazwa
- Dürer’s Mother
- Instrument
- tenor saxophone
- Zawiera
- 1CD
- Data premiery
- 2022-12-15