search

ALAWARI: ALAWARI

68,99 zł
Brutto

CD i Vinyl
esensja.pl...świetna płyta, po którą powinni z radością sięgnąć fani Sons of Kemet.
To w zasadzie składająca się z jedenastu rozdziałów spójna opowieść, która stylistycznie lokuje się w okolicach free jazzu i awangardy, ale nie stroni także od inspiracji jazz-rockiem i afrobeatem. Wśród swoich ulubionych formacji Duńczycy wymieniają chociażby Sun Ra Arkestra czy Sons of Kemet. Ich artystyczna wyobraźnia podąża tym samym szlakiem...
JazzPRESS...chociaż muzyka zespołu osadzona jest w tradycji lat 60., instrumentaliści wykorzystują wyraźnie możliwości współczesnego studia nagraniowego. Dzięki temu dźwięk nie brzmi archaicznie, zyskujemy nowe smaczki i barwy. Słuchając choćby tego utworu, łatwo jest wyobrazić sobie, że Coltrane czy Mingus właśnie tak graliby dzisiaj. Znakomity album!

Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji

Modern Jazz / Indie Jazz
premiera polska:
2022-10-10
kontynent: Europa
kraj: Dania
opakowanie: Digipackowe etui
opis:

esensja.pl
Duński sekstet Alawari, choć właśnie wydaje swoją debiutancką płytę, nie jest wcale zespołem stawiającym niepewne jeszcze kroki na scenie jazzowej. Istnieje od sześciu lat i ma za sobą sporo koncertów. Dlaczego więc dopiero teraz ukazuje się jego pierwszy album („Alawari”)? Trzeba by o to spytać samych muzyków. Najważniejsze jednak, że się w ogóle ukazuje, bo to świetna płyta, po którą powinni z radością sięgnąć wielbiciele Sons of Kemet.
Duński sekstet Alawari, musiał uzbroić się w ogromną cierpliwość, ponieważ od momentu postawienia przez jego muzyków pierwszych kroków na scenie do chwili publikacji krążka zatytułowanego po prostu „Alawari” minęło lat… sześć. To nie znaczy wcale, że od 2016 roku grupa nie prowadziła żadnej działalności. Nic z tych rzeczy. Wygrywała konkursy, grała koncerty (między innymi w Polsce), ale widocznie brakowało jej determinacji, aby to wszystko spuentować płytą.
Aż wreszcie sprawę wzięła w swoje ręce kopenhaska wytwórnia April Records – i za jej sprawę w ostatni piątek kwietnia ukazuje się debiut duńskiej formacji. Debiut ze wszech miar godny uwagi. Ton zespołowi nadaje trzyosobowa sekcja dęta, którą tworzą: trębacz Carlo Janusz Becker Lauritsen, saksofonista altowy Asger Uttrup Nissen i saksofonista tenorowy Frederik Engell; za kwestie rytmiczne odpowiadają natomiast kontrabasista Jonathan Melby Bak i perkusista Simon Forchhammer oraz często współpracujący z nimi, choć mające także aspiracje do grania improwizowanych solówek, pianista Sune Sunesen Rendtorff. Gościnnie w sesji wziął udział jeszcze, odpowiadający za efekty elektroniczne oraz sample, Eigil Pock Steen, który miał udział w powstaniu sześciu (z jedenastu) kompozycji.
„Alawari” to w zasadzie składająca się z jedenastu rozdziałów spójna opowieść, która stylistycznie lokuje się w okolicach free jazzu i awangardy, ale nie stroni także od inspiracji jazz-rockiem i afrobeatem. To nie przypadek, że wśród swoich ulubionych formacji Duńczycy wymieniają chociażby legendarną Sun Ra Arkestra czy jak najbardziej współczesny londyński kolektyw Sons of Kemet. Artystyczna wyobraźnia instrumentalistów z Zelandii podąża tym samym szlakiem. Nawet jeśli nie wykazuje jeszcze szaleństwa godnego Hermana Poole’a Blounta (przez większość życia ukrywającego się pod pseudonimem Sun Ra) czy kompozytorskiej konsekwencji Shabaki Hutchingsa (lidera drugiej z wymienionych grup) – sekstet jest na najlepszej drodze, aby w przyszłości znaleźć się na tej samej półce. Jeśli oczywiście wystarczy mu zapału i konsekwencji.
Pierwszy krok został w każdym razie uczyniony. I jest to krok we właściwym kierunku! Concept-album otwiera oparty głównie na grających unisono instrumentach dętych „Flimmer”. To typowa introdukcja, zapowiadająca dopiero to, co czeka nas, słuchaczy, później, ale jednocześnie wprowadzająca w klimat. Jej kontynuacją jest równie niedługi, lecz tak samo stonowany i nastrojowy „Koral”, w którym subtelne dźwięki trąbki są wyeksponowane na tle powłóczystych partii saksofonów. Rozjaśnia się nieco w „Hvalen”, głównie za sprawą improwizacji, jeszcze nieśmiałych, ale sugerujących, co nastąpi za czas jakiś, czyli już w ponad sześciominutowym, pierwszym tak długim, utworze „Misundelse”. Zaczyna się on od łagodnych efektów elektronicznych i wsamplowanego głosu męskiego; rozkręca się jednak dość intensywnie, co jest w tej samej mierze zasługą sekcji rytmicznej, jak i potężnie brzmiących, wręcz przytłaczających dęciaków.
Niezwykłe wrażenie pozostawia po sobie melodyjny, nawiązujący do jazzu lat 70. XX wieku, „Sunes Hit”: wpadająca w ucho trąbka, lekko kołyszący rytm – trudno opędzić się od tej kompozycji i nie wracać do niej po czasie. Za to w „Etude” Duńczycy pozwalają sobie na sporo kombinacji rytmicznych, którym podporządkowują się również saksofoniści. O odpowiedni nastrój, znów niepokojący, dba natomiast generujący elektroniczne szumy Eigil Pock Steen. „Stone” to drugi – po „Sunes Hit” – bardzo mocny akcent na „Alawari”, przede wszystkim dzięki transowemu rytmowi i improwizującym dęciakom, które zbliżają się do tego, co przed laty prezentowała Sun Ra Arkestra. Uspokojenie niesie ze sobą „Elegi”, w którym z kolei powłóczysty saksofon, oparty na jednym dźwięku, tworzy podkład pod nadzwyczaj chmurną partię solową trąbki.
Składający się z dwóch odmiennych stylistycznie części „Sorg” (w sumie to zaledwie nieco ponad pięć minut muzyki) też mocno zaskakuje: „Part 1” nawiązaniami do muzyki filmowej w stylu Ennia Morriconego (ze spaghetti-westernów), a „Part 2” – pogrzebowo-elegijnymi dęciakami zahaczającymi o wpływy jazzu nowoorleańskiego. Opus magnum „Alawari” jest ponad ośmiominutowy utwór „Revolution”. Czy zaprawdę rewolucyjny – tego bym nie powiedział. Ale bez najmniejszych wątpliwości wielowątkowy i intrygujący, niestroniący od improwizacji, mieszający klasykę jazzu (Sun Ra Arkestra) z jego najnowszym obliczem (Sons of Kemet, niekiedy Angles 9). Im bliżej końca, tym bardziej robi się majestatycznie i zajmująco. Jeśli w tym właśnie kierunku muzycy z Kopenhagi chcieliby podążyć w najbliższym czasie – wielu wielbicieli jazzu byłoby chyba wielce uradowanych. Włącznie z piszącym te słowa!
autor: Sebastian Chosiński

JazzPRESS
Młody duński kolektyw Alawari powstał w 2016 roku, niewiele później zwyciężył w konkursie Young Jazz (2017), ale dopiero teraz zadebiutował albumem wydanym przez April Records.
Zespół, inspirujący się ponoć duchem rewolucji i starożytnej wojny, składa się z siedniu muzyków. Są to: Sune Sunesen Rendtorff (fortepian), Carlo Janusz Becker Lauritsen (trąbka, flugelhorn), Jonatan Melby Bak (kontrabas), Asger Uttrup Nissen (saksofon altowy), Simon Forchhammer (perkusja) i Frederik Engell (saksofon tenorowy) i Eigil Pock Steen (elektronika). Jak widać, grupa preferuje ekspresję zbliżoną do orkiestrowej czy bigbandowej, a jej styl porównać można do stylu zespołów Charlesa Mingusa. Debiutancki album Alawari stanowi zamkniętą całość o niezwykle precyzyjnie dopracowanej dramaturgii. Płytę otwiera kompozycja Flimmer, z przykuwającymi uwagę dętymi trelami na tle fortepianu oraz nadającą powagi partią trąbki utrzymującej całość w ryzach. To doskonały wstęp do świata dźwięków Alawari. Właściwa opowieść zaczyna się z następnym utworem Koral, niosącym ciche, nieśmiałe niemal z początku dźwięki instrumentów dętych, prowadzące do zapętlonego motywu kolejnej kompozycji, jaką jest Hvalen. Tutaj – ten sam motyw melodyczny ewoluuje na różne sposoby, prezentowany w różnych tonacjach przyjmuje rozmaite kształty. Wyraźnie odczuwa się, że jest to część większej całości – zapowiedź tego, co ma dopiero nastąpić.
Tak docieramy do jednego z najlepszych utworów na płycie, jakim jest Misundelse. Kompozycja wyróżnia się monumentalnym rytmem, ogromne wrażenie robi też demoniczna melodeklamacja oraz apokaliptyczny klimat, który przeistacza się nagle w nieposkromiony żar improwizacji we freejazzowym stylu. Sunes Hit przynosi natomiast ulgę i wytchnienie, łatwo przyswajalne motywy melodyczne wygrywane są przez świetnie brzmiącą sekcję dętą, dla której solidnym filarem jest silnie zarysowana sekcja rytmiczna. Zabieg ten nasuwa jednoznaczne skojarzenia z zespołami Charlesa Mingusa, natomiast melodyka utworu przywodzi wyraźnie na myśl paradę nowoorleańską.
Kolejny utwór, Etude, oparty jest na twardych akordach. Jest to kolejny przykład tego, jak ważnym składnikiem w muzyce grupy Alawari jest elektronika, która wzbogaca i ubarwia tradycyjne brzmienie. Chociaż muzyka zespołu osadzona jest w tradycji lat 60., instrumentaliści wykorzystują wyraźnie możliwości współczesnego studia nagraniowego. Dzięki temu dźwięk nie brzmi archaicznie, zyskujemy nowe smaczki i barwy. Słuchając choćby tego utworu, łatwo jest wyobrazić sobie, że Coltrane czy Mingus właśnie tak graliby dzisiaj. Kompozycja Stone niesie silnie zarysowaną partię fortepianu (grającego, niczym mantrę, te same akordy), z rewelacyjnie rozszalałą perkusją w tle. Z kolei w utworze Elegi otrzymujemy swobodną, luźną impresję w przejmującym, elegijnym klimacie, z pełnymi żałości partiami dętymi.
W Sorg Pt. 1 pojawia się przejrzysty motyw melodyczny grany na trąbce, o dużym potencjale ilustracyjnym, pobudzający wyobraźnię. Utwór ten jest zarazem rodzajem pięknej ballady, dodającej elementów lekkości i ulotności, z donośną jednak kulminacją. Zgrabnym uzupełnieniem jednego z najbardziej klimatycznych elementów tej płyty staje się Sorg Pt. 2, stanowiący pewnego rodzaju codę, utrzymaną w klimacie rapsodycznym, niosącym skojarzenia z nowoorleańskim pogrzebem.
Doskonałym zwieńczeniem albumu jest rozbudowany utwór Revolution, z feerią instrumentów dętych, po której następują cudownie delikatne akordy. Poprzez wielowątkowość i mnogość motywów sprawia on wrażenie minisuity jazzowej, daje też szansę zaprezentowania się każdemu z instrumentalistów. Wielobarwny wulkan dźwięków prowadzi do doniosłego finału tego świetnego debiutu, z majestatyczną muzyką o rozbudowanych strukturach. Znakomity album.
autorka: Marta Ratajczak

Editor's info:
Do you want to see the dark backdrop that creates the scenery for your everyday life?
ALAWARI is a musical project with a European sound that brings modern history together in one burning expression and improves the contrasts in life routines.
Fragments from ancient wars and revolutions resonate in the music that brings both elements of classical music and jazz into a strong format that has never been more relevant. An orchestral,compositional and improvisational music that seeks to overwhelm and undress the listener’s reservations.
The band releases their debut album on April Records 29th of April 2022.
The debut release “ALAWARI”, is the distillate of several years of work, immortalized in one album like a musical manifesto that wants to revitalize the authentic music experience.
In 2016, the project started consisting of six musicians who quickly made themselves noticed by their telepathic and fabulous animal-like expressions. This was the message after the band in 2017 won the Young Jazz competition, which was the starting point for a European tour in Germany and Poland as well as the intake of some of the most prominent venues in Denmark..
Simon Forchhammer, Jonatan Bak, Sune Sunesen, Frederik Engell, Carlo Becker, and Asger Nissen constitutes the group that through a strong instrumental and compositional surplus seeks to create one intense and present experience that tears the world apart, and invite the listener to rebuild and put it back together.

muzycy:
Sune Sunesen Rendtorff - Piano
Carlo Janusz Becker Lauritsen - Trumpet & Flugelhorn
Jonatan Melby Bak – Double Bass
Asger Uttrup Nissen – Alto saxophone
Simon Forchhammer - Drums
Frederik Engell – Tenor saxophone

Featuring: Eigil Pock Steen – Live Processing & Sampling (Tracks: 2, 3, 4, 6, 7, 8)

utwory:
1. Flimmer 02:47
2. Koral 02:11
3. Hvalen 03:30
4. Misundelse 06:33
5. Sunes Hit 03:49
6. Etude 02:53
7. Stone 03:54
8. Elegi 04:09
9. Sorg Pt. 1 03:37
10. Sorg Pt. 2 01:43
11. Revolution 08:23

wydano: April 29, 2022

APR094CD

Opis

Wydawca
April Records (DK)
Artysta
ALAWARI
Nazwa
ALAWARI
Zawiera
1CD
Data premiery
2022-10-10
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.