search

Elephant9: Arrival Of The New Elders [Vinyl 1LP]

139,99 zł
Brutto
Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji

Psychodelia / Experimental Rock
premiera polska:
12.10.2021
opakowanie: Singlefoldowe etui
opis:

pablosreviews.blogspot.com - Ocena: 7/10:
Norweskie trio Elephant9 działa już od kilkunastu lat i zdążyło wydać kilka albumów, jednak dotąd nie miałem okazji recenzować jego dokonań. Wspominałem co prawda o dwóch koncertówkach o wspólnym tytule "Psychedelic Backfire", które uznałem za jedne z najlepszych płyt 2019 roku, jednak pełnych recenzji nie było. Zespół nie każe jednak długo czekać na swoje kolejne wydawnictwa, a ja w końcu postanowiłem poświęcić mu trochę miejsca. Opublikowany w tym miesiącu "Arrival of the New Elders", szósta pozycja w studyjnej dyskografii grupy, to w zasadzie longplay niewiele różniący się od poprzednich. Muzycy pozostają wierni dotychczasowym inspiracjom, obejmującym takich wykonawców, jak Miles Davis, The Tony Williams Lifetime, Mahavishnu Orchestra, Weather Report, King Crimson czy Hawkwind. Konsekwencję zespołu widać już po samej okładce, utrzymanej w stylu poprzednich, a także po instrumentarium, tradycyjnie ograniczającym się do różnych klawiszy, basu oraz perkusji, z okazjonalnie pojawiającą się gitarą (tej ostatniej jest nieco więcej na płytach nagranych z udziałem Reine'ego Fiske'a, który jednak tym razem nie wspomógł tria).

Na album składa się tylko osiem utworów o łącznym czasie trwania zbliżającym się do czterdziestu czterech minut. Podoba mi się ta tendencja, jaką zaobserwowałem też na innych tegorocznych albumach, powrotu do winylowej długości płyt. Wydawanie dłuższych płyt z premierowym materiałem naprawdę nie ma przeważnie sensu. Trudno wówczas utrzymać równy poziom i zbudować odpowiednią dramaturgię. "Arrival of the New Elders" te problemy nie dotyczą. Całkiem trafionym pomysłem okazało się rozpoczęcie albumu dość subtelnym, nieśpiesznym utworem tytułowym, zdominowanym przez brzmienia elektrycznych instrumentów klawiszowych Ståle'a Storløkkena, wspartych wyrazistą grą sekcji rytmicznej, a momentami także fortepianem. Tempo wzrasta dopiero w drugim na płycie "Rite of Accession", napędzanym energetyczną grą sekcji rytmicznej, której towarzyszą ostrzejsze, przesterowane dźwięki elektrycznego pianina lub organów. Jednak dla równowagi wpleciono tu także partie melotronu oraz sporo akustycznej gitary, na której zagrał basista Nikolai Hængsle. Pomimo nieco innego instrumentarium, nagranie kojarzy mi się z pierwszym wcieleniem Mahavishnu Orchestra. Skojarzenia z tą grupą, tylko tym razem jej łagodniejszymi nagraniami, wywołuje także początek "Sojourn". I tak album sobie płynie, częściej stawiając na tworzenie nastroju ("Tales of Secrets", "Throughout the Worlds", "Solar Song") niż bardziej dynamicznego granie ("Chasing the Hidden", "Chemical Boogie" - oba utrzymane na pograniczu wczesnego fusion i krimzonowania).

Muszę przyznać, że bardzo przyjemnie się tego wszystkiego słucha. Świetne jest brzmienie, z tymi wszystkimi oldskulowymi klawiszami i wyrazistą sekcją rytmiczną. Podoba mi się też gra muzyków, z jednej strony wyrafinowana, świadcząca o dużym warsztacie instrumentalnym, ale całkowicie pozbawiona popisywania się umiejętnościami. Trio stawia zdecydowanie na grę zespołową. Nie mogę też przyczepić się do aranżacji, które pomimo skromnego składu, zdają się całkiem bogate i kunsztowne. Natomiast pewnym problemem są kompozycje, którym brakuje czegoś charakterystycznego. Właściwie tylko w "Rite of Accession" pojawia się bardziej wyrazisty motyw i w ogóle ten utwór moim zdaniem bardzo wybija się na tle pozostałych. Zupełnie nie przeszkadza mi to podczas słuchania "Arrival of the New Elders" w całości, ale wątpię, bym kiedyś poczuł chęć powrotu do tego albumu. Pomimo tego, zdecydowanie polecam go wszystkim wielbicielom muzyki na pograniczu jazzowego mainstreamu początku lat 70. oraz ambitniejszego rocka tego okresu. Elephant9 całkiem udanie przywołuje ten klimat, co zresztą udowodnił już na wcześniejszych płytach.
autor: Paweł Pałasz

esensja.pl:
Choć, jeśli chodzi o przynależność gatunkową, są to dwa zupełnie odmienne światy, jest jednak coś, co łączy – poza wytwórnią Rune Grammofon – najnowsze albumy szwedzkiego Fire! Oraz norweskiego Elephant9. To fakt, że obie grupy nagrały płyty znacznie różniące się od swoich wcześniejszych produkcji. W przypadku formacji Stålego Storløkkena różnice są tak duże, że „Arrival of the New Elders” równie dobrze można by uznać za dzieło solowe lidera.

Norweski klawiszowiec Ståle Storløkken (rocznik 1969) to na jazzowej i rockowej scenie skandynawskiej człowiek-instytucja. Wkroczył na nią trzy dekady temu, krótko po tym jak zdobył dyplom ukończenia konserwatorium w Trondheim. Swoim talentem wspierał do tej pory takich artystów i zespoły, jak Terje Rypdal, Reflections in Cosmo, Motorpsycho, Krokofant czy Møster!. Poza tym dał się poznać jako muzyk realizujący płyty solowe (vide „The Haze of Sleeplessness” oraz wciąż czekający na oficjalną premierę „Ghost Caravan”), ale również stojący na czele własnych projektów, jak na przykład duet Humcrush lub trio (niekiedy – za sprawą szwedzkiego gitarzysty Reinego Fiske – rozrastające się do kwartetu) Elephant9. Tym ostatnim kieruje nieprzerwanie od piętnastu lat. W tym czasie zespół wydał, nie licząc najnowszej, pięć płyt studyjnych („Dodovoodoo”, 2008; „Walk the Nile”, 2010; „Atlantis”, 2012; „Silver Mountain”, 2015; „Greatest Show on Earth”, 2018) oraz trzy zarejestrowane na żywo, choć w kameralnych warunkach („Live at the BBC”, 2011; „Psychedelic Backfire I”, 2019; „Psychedelic Backfire II”, 2019).
Dorobek niezły, biorąc pod uwagę fakt, że nie tylko Storløkken, ale także jego koledzy z Elephant9 – gitarzysta Nicolai Hængsle Eilertsen i perkusista Torstein Lofthus – nie należą do artystów, którzy cenią sobie długi wypoczynek pomiędzy kolejnymi sesjami nagraniowymi. Obaj angażują się w tak wiele projektów, że to i tak cud, iż od czasu do czasu udaje im się znaleźć wolny termin i spotkać we trójkę (bądź czwórkę) w studiu lub na scenie. Tym razem szczęśliwy los wyznaczył im spotkanie we wrześniu ubiegłego roku w Oslo, a konkretnie w studiu Paradiso, z którego nadzwyczaj chętnie korzystają artyści z kręgu ambitnego jazzu i rocka (wystarczy wymienić Steina Urheima, względnie zespoły The Way Ahead, Jaga Jazzist, Red Kite czy The Thing). Tam narodził się nowy krążek Storløkkena, Eilertsena i Lofthusa o wielce wymownym – zapowiadającym zupełnie nowe otwarcie – tytule „Arrival of the New Elders”. I rzeczywiście – nie jest to jedynie czcza przechwałka ani niespełniona obietnica. Na płycie mamy bowiem do czynienia z Elephant9, jakiego wcześniej nie znaliśmy.

Na osiem zawartych na płycie kompozycji siedem – wyjątkiem jest „Rite of Accession” autorstwa Nicolaia – wyszło spod ręki lidera. Nic zatem dziwnego, że to właśnie instrumenty klawiszowe zdominowały album. Ståle sięgnął tutaj po niezwykle bogaty zestaw keyboardów: od klasycznego fortepianu, poprzez fortepiany elektryczne Rhodesa i Eminenta, aż po organy Hammonda; do tego należy dodać jeszcze wydatnie wzbogacający brzmienie (głównie o smyczki) mellotron. Tworzący sekcję rytmiczną Eilertsen i Lofthus stali się de facto akompaniatorami dla Storløkkena; Nicolai wprawdzie w kilku utworach sięgnął po gitarę elektryczną, ale w żadnym nie było mu dane zagrać solówki w stylu Reinego Fiske. Skupił się więc głównie na „smaczkach”. Ktoś mógłby spytać, po co to było Stålemu? Równie dobrze mógłby przecież, zamiast angażować kolegów z Elephant9, wydać tę płytę pod własnym nazwiskiem. A jednak tak nie zrobił. Odpowiedź nasuwa się jedna: koniecznie zależało mu na przetarciu nowego szlaku, jakim prawdopodobnie w przyszłości podążyć ma trio.

Dokąd? Zapewne do krainy eksperymentalno-elektronicznego krautrocka rodem z początku lat 70. ubiegłego wieku. Trudno bowiem uznać za absolutny przypadek fakt, że niektóre utwory brzmią tak, że spokojnie mogłyby się znaleźć na „Electronic Meditation” (1970) – debiutanckim albumie Tangerine Dream. Przyjrzyjmy im się jednak po kolei. Tytułowy „Arrival of the New Elders”, który otwiera najnowsze wydawnictwo Elephant9, oparty jest na toczonych w leniwym tempie dialogach fortepianów elektrycznych, do których od czasu do czasu dopuszczane są Hammondy, ale głównie po to, aby wypełnić tło. Za co biorą srogi odwet w drugim w kolejności „Rite of Accession”. Kompozycja Eilertsena z miejsca stawia słuchacza na nogi. Rozpędzona perkusja, mocny bas i zgrzytliwe, nadzwyczaj zadziorne organy tylko pozornie mogą wywołać dyskomfort. Wielbiciele muzyki psychodelicznej i krautrockowej poczują się wniebowzięci. Przecież to tak, jakby zmartwychwstali i stanęli w jednym szeregu nie tylko Tangerine Dream (z Edgarem Froesem i Klausem Schulzem), ale również Agitation Free i Amon Düül II.

Gdyby jednak dla kogoś było w tym za dużo nieokiełznanej energii, zapewne z przyjemnością wysłucha następujących po sobie nieco krótszych kompozycji Storløkkena: „Sojourn”, „Tales of Secrets” oraz „Throughout the Worlds”. Ståle ponownie stawia tu na odpowiedni nastrój: a to na symfonicznie zaaranżowane smyczki (w pierwszym), to znów na hipnotyczne Hammondy (w drugim), w końcu na dialog organów z pianem Rhodesa (w trzecim). Powrót do krautrockowych poszukiwań trio serwuje w nieco dynamiczniejszym „Chasing the Hidden”, w którym napięcie stopniowo rośnie, aż do przesilenia i finałowego wyciszenia. Intrygującą ciekawostką wydaje się natomiast „Chemical Boogie” – rytmicznie zróżnicowane i pełne klawiszowych improwizacji. Trzeba przyznać, że tu muzycy pofolgowali sobie na całego, nie żałując przy tym przelanych na dźwięki emocji. Po takiej porcji energii należy się każdemu – i artystom, i słuchaczom – chwila oddechu. A konkretnie – to ponad pięć minut subtelnego ukołysania do snu. Storløkken gwarantuje Wam to w wieńczącym całość „Solar Song”. Po wysłuchaniu tego numeru nie pozostaje już nic, jak przyłożyć głowę do poduszki, podciągnąć kołdrę i odpłynąć w kolorowy sen, wciąż mając w pamięci muzykę Elephant9.
autor: Sebastian Chosiński

pablosreviews.blogspot.com - Ocena: 7/10:
Norweskie trio Elephant9 działa już od kilkunastu lat i zdążyło wydać kilka albumów, jednak dotąd nie miałem okazji recenzować jego dokonań. Wspominałem co prawda o dwóch koncertówkach o wspólnym tytule "Psychedelic Backfire", które uznałem za jedne z najlepszych płyt 2019 roku, jednak pełnych recenzji nie było. Zespół nie każe jednak długo czekać na swoje kolejne wydawnictwa, a ja w końcu postanowiłem poświęcić mu trochę miejsca. Opublikowany w tym miesiącu "Arrival of the New Elders", szósta pozycja w studyjnej dyskografii grupy, to w zasadzie longplay niewiele różniący się od poprzednich. Muzycy pozostają wierni dotychczasowym inspiracjom, obejmującym takich wykonawców, jak Miles Davis, The Tony Williams Lifetime, Mahavishnu Orchestra, Weather Report, King Crimson czy Hawkwind. Konsekwencję zespołu widać już po samej okładce, utrzymanej w stylu poprzednich, a także po instrumentarium, tradycyjnie ograniczającym się do różnych klawiszy, basu oraz perkusji, z okazjonalnie pojawiającą się gitarą (tej ostatniej jest nieco więcej na płytach nagranych z udziałem Reine'ego Fiske'a, który jednak tym razem nie wspomógł tria).

Na album składa się tylko osiem utworów o łącznym czasie trwania zbliżającym się do czterdziestu czterech minut. Podoba mi się ta tendencja, jaką zaobserwowałem też na innych tegorocznych albumach, powrotu do winylowej długości płyt. Wydawanie dłuższych płyt z premierowym materiałem naprawdę nie ma przeważnie sensu. Trudno wówczas utrzymać równy poziom i zbudować odpowiednią dramaturgię. "Arrival of the New Elders" te problemy nie dotyczą. Całkiem trafionym pomysłem okazało się rozpoczęcie albumu dość subtelnym, nieśpiesznym utworem tytułowym, zdominowanym przez brzmienia elektrycznych instrumentów klawiszowych Ståle'a Storløkkena, wspartych wyrazistą grą sekcji rytmicznej, a momentami także fortepianem. Tempo wzrasta dopiero w drugim na płycie "Rite of Accession", napędzanym energetyczną grą sekcji rytmicznej, której towarzyszą ostrzejsze, przesterowane dźwięki elektrycznego pianina lub organów. Jednak dla równowagi wpleciono tu także partie melotronu oraz sporo akustycznej gitary, na której zagrał basista Nikolai Hængsle. Pomimo nieco innego instrumentarium, nagranie kojarzy mi się z pierwszym wcieleniem Mahavishnu Orchestra. Skojarzenia z tą grupą, tylko tym razem jej łagodniejszymi nagraniami, wywołuje także początek "Sojourn". I tak album sobie płynie, częściej stawiając na tworzenie nastroju ("Tales of Secrets", "Throughout the Worlds", "Solar Song") niż bardziej dynamicznego granie ("Chasing the Hidden", "Chemical Boogie" - oba utrzymane na pograniczu wczesnego fusion i krimzonowania).

Muszę przyznać, że bardzo przyjemnie się tego wszystkiego słucha. Świetne jest brzmienie, z tymi wszystkimi oldskulowymi klawiszami i wyrazistą sekcją rytmiczną. Podoba mi się też gra muzyków, z jednej strony wyrafinowana, świadcząca o dużym warsztacie instrumentalnym, ale całkowicie pozbawiona popisywania się umiejętnościami. Trio stawia zdecydowanie na grę zespołową. Nie mogę też przyczepić się do aranżacji, które pomimo skromnego składu, zdają się całkiem bogate i kunsztowne. Natomiast pewnym problemem są kompozycje, którym brakuje czegoś charakterystycznego. Właściwie tylko w "Rite of Accession" pojawia się bardziej wyrazisty motyw i w ogóle ten utwór moim zdaniem bardzo wybija się na tle pozostałych. Zupełnie nie przeszkadza mi to podczas słuchania "Arrival of the New Elders" w całości, ale wątpię, bym kiedyś poczuł chęć powrotu do tego albumu. Pomimo tego, zdecydowanie polecam go wszystkim wielbicielom muzyki na pograniczu jazzowego mainstreamu początku lat 70. oraz ambitniejszego rocka tego okresu. Elephant9 całkiem udanie przywołuje ten klimat, co zresztą udowodnił już na wcześniejszych płytach.
Autor: Paweł Pałasz

Editor's info:
Ståle Storlokken - Rhodes piano, Hammond organ, grand piano, Eminent 310, Mellotron, Continuum Nikolai Hængsle - Electric bass, electric and acoustic guitars Torstein Lofthus - Drums, percussion. After a solid run of five studio albums and 2019's two double live albums, Psychedelic Backfire I and II, Elephant9 had taken their groovy mix of high energy rock and power jazz as far as they could. In this respect Arrival Of The New Elders comes as a welcome and most timely addition to their recorded output. More varied, mature and reflective, don't let the self-ironic (?) title mislead you, they are as groovy as ever, but more structured and less jam oriented, with the longest track clocking in around the seven minute mark. Rather short, by their standards.Having built a solid live reputation even before their brilliant 2008 debut Dodovoodoo, the trio boasts what is probably the strongest rhythm section in Norway, complemented with keyboard magician extraordinaire, the one and only Ståle Storlokken. And boy, does he excel himself on this album, notably with more focus on the Rhodes than before. That said, this is nothing if not another strong group effort from what has been a very tight unit straight from the outset. Seven brand new compositions from Storlokken and one from Hængsle make way for what we consider to be their finest and most cohesive album to date. Arrival Of The New Elders was recorded by trusted stalwart Christian Engfelt, with early Dungen producer Mattias Glavå handling the mixing duties.Ståle started his musical journey in Veslefrekk with Jarle Vespestad and Arve Henriksen in the 90s, soon morphing into Supersilent with Helge Sten on board. He's also a member of Moster! And Humcrush, and have collaborated with a number of artists, most notably Motorpsycho. Nikolai is also a member of Bigbang, Needlepoint and Band Of Gold and have appeared on a couple of hundred records. The same goes for Torstein, an associate member of numerous bands ranging from pop and soul to free jazz. But Elephant9 has always been their special baby.

muzycy:
Ståle Storløkken: Rhodes Piano, Hammond Organ, Grand Piano, Eminent 310, Mellotron, MIDI Controller
Nikolai Hængsle: Electric Bass, Electric Guitar, Acoustic Guitar
Torstein Lofthus: Drums, Percussion

utwory:
A1. Arrival Of The New Elders 6:50
A2. Rite Of Accession 7:12
A3. Sojourn 3:18
A4. Tales Of Secrets 3:53
B1. Throughout The Worlds 6:14
B2. Chasing The Hidden 5:23
B3. Chemical Boogie 5:13
B4. Solar Song 5:40

wydano: 2021-02-26
more info: www.runegrammofon.com

RLP3218

Opis

Wydawca
Rune Grammofon (NO)
Artysta
Elephant9
Instrument
piano
Zawiera
Vinyl 1LP
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.