search

Jurij Andruchowycz / Mikołaj Trzaska: Andruchoid

43,00 zł
Brutto
Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji

Avant Jazz / Free Improvisation / Avant-Garde
premiera polska:
2005-03-10
kontynent: Europa
kraj: Polska
opakowanie: kartonowe etui
opis:

Opis wydawcy:
Pomysł nagrania wspólnej płyty, na której Andruchowycz recytuje swoje wiersze do muzyki Mikołaja Trzaski narodził się podczas podróży artystów po ukraińskich Karpatach. Jesienią 2003 roku weszli do studia we Lwowie Tak powstał muzyczno-poetycki projekt,'Andruchoid'. Zawiera on kilkanaście wierszy Andruchowycza, czytanych przez samego autora, oprawionych muzycznie przez Mikołaja Trzaskę, Wojtka Mazolewskiego, Macio Morettiego i Zosię Gołębiowską. Ta nowatorska formuła, gdzie utwór literacki jest na żywo ilustrowany muzycznie sprawdziła sie już wcześniej - podczas współpracy Trzaski z poetą Marcinem Świetlickim oraz pisarzem Andrzejem Stasiukiem. Jest to projekt awangardowy, niekomercyjny i nawiazuje bezpośrednio do tradycji beatników lat 60-tych oraz starych słuchowisk radiowych.

Do płyty została dołączona książeczka z wierszami w oryginale oraz ich tłumaczenia autorstwa Bohdana Zadury i Jacka Podsiadły.


Jurij Andruchowycz
Urodzony w 1960 r. w Iwano-Frankiwsku, poeta, prozaik, eseista, tłumacz. Odbył służbę wojskową w Armii Sowieckiej. W latach 1989-1991 studiował we Lwowie i Moskwie. Mieszka w rodzinnym mieście. W 1985 r. wydał debiutancki tomik Niebo i place. W następnych latach opublikował kolejne dwa zbiorki wierszy - Śródmieście (1989) oraz Egzotyczne ptaki i rośliny (1991), trzy powieści - Rekreacje (1992), Moskowiada (1993) i Perwersja (1996). W latach 80. wraz z Wiktorem Neborakiem i Oleksandrem Irwancem założył słynną na Ukrainie grupę poetycką Bu-Ba-Bu, której akcje poetycko-muzyczne, jednocześnie liryczne i prześmiewcze, niosły ze sobą powiew wolności nie tylko politycznej, ale przede wszystkim twórczej. Wraz z Jurijem Izdrykiem wydaje czasopismo 'Czetwer'.


RECENZJE:

Gaz-Eta:
'...Zacznę od problemu zdawałoby się nieistotnego, ale to właśnie on sprawił, że trochę obawiałem się zakupu tej płyty. Brak w tytule słowa muzyka, które dotychczas regularnie pojawiało się na okładkach wszystkich najciekawszych pozycji wydanych przez Kilogram Records nie wróżył temu przedsięwzięciu najlepiej. Przełamałem się jednak, zaryzykowałem, no i kupiłem...
Teraz widzę, że moje obawy były czysto irracjonalne i stwierdzam autorytatywnie, że 'Andruchoid' od razu dołączył do grona 'Danziger Strassenmusik', 'Mikro Muzik' oraz 'The Moon Music'. Ba, nawet niektóre z nich prześcignął. Czyżby więc ów, tak mnie deprymujący, brak nie był wcale istotny dla jakości płyty? Dziwne... i nieco niezrozumiałe. Doszedłszy do wniosku, że nie uda mi się dzisiaj - a może i nigdy - pojąć, zarzucam nieistotne dla przyszłych czytelników dywagacje i zabieram się do omawiania 'Andruchoida'.
Jak już zapewne wszystkim zainteresowanym dobrze wiadomo, płyta ta to owoc spotkania ukraińskiego pisarza Jurija Andruchowycza - występującego tu w roli MC a będącego zarazem, choć nie przede wszystkim, autorem tekstów (dla wygody słuchacza załączonych w towarzyszącej płycie książeczce, i to zarówno w wersji oryginalnej, jak i w tłumaczeniach autorstwa Bohdana Zadury i Jacka Podsiadły) oraz polskich muzyków Mikołaja Trzaski, Wojciecha Mazolewskiego oraz Macia Morettiego (nadmienić wypada, że w czterech utworach pojawia się również, zupełnie mi nieznana, Zosia Gołębiowska), kolektywnie odpowiedzialnych za oprawę muzyczną kilkunastu wierszy. Nagrania zarejestrowane we wrześniu 2003 roku, we Lwowskim studio 'Melos', swoją premierę miały dopiero w lutym 2005 r., jednak upływ czasu w tym przypadku nie miał większego znaczenia, bowiem muzycy, nie stroniący ani od oswojonej groteski, ani od ujmującego liryzmu, do skonstruowania swojej układanki wykorzystali głównie to, co nie starzeje się zbyt szybko, czyli elementy jazzu, funku, folkloru, dubu, country, psychodelicznego rocka, muzyki kameralnej i innych, już raczej nierozpoznawalnych dla laika, gatunków.
'Andruchoid' miał być w zamyśle autorów próbą, cytuję: 'nawiązania do formuły, w której utwór literacki jest na żywo ilustrowany muzycznie', do tradycji obecnej w jazzie, i nie tylko, od dość dawna. Wypada w tym miejscu wspomnieć dokonania w tej materii pisarzy z kręgu beat generation (Allena Ginsberga, Jacka Kerouaca, Wiliama S. Burroughsa, Lawrence'a Farlinghettiego) oraz, współpracujących głównie, choć nie wyłącznie, z muzykami grającymi free-jazz, Czarnych poetów, takich jak Amiri Baraka, The Last Poets, Gil Scott-Heron, czy, już z nieco późniejszych czasów, Johna Sinclaira. Również i w Polsce pojawiły się podobne inicjatywy. Zaliczyć do nich można chociażby 'Peyotl' Tomasza Stańki, czy 'Cierpienie i wypoczynek' duetu Świetlicki-Trzaska. Odwołanie się do takiej tradycji zobowiązuje, co gorsza pojawia się również obawa, czy efekt pracy wytrzyma porównania z dokonaniami poprzedników, bo przecież po latach wspominamy tylko te najlepsze, zaś te nieudane miłosiernie skrywa kobierzec niepamięci.
Jeśli chodzi o mnie, to bez większego przymusu przyznaję, że 'Andruchoid' w stu, a może nawet w stu pięćdziesięciu procentach mnie przekonuje. Muzyka, w założeniu mająca stanowić tło, jest na tyle interesująca, że obroniłaby się sama. W większości oparta na niezwykle melodyjnych tematach - do których Trzaska et consortes zdają się mieć szczęśliwą rękę - jest nadzwyczaj wyrazista i plastyczna, zazwyczaj smakowicie i różnorodnie zaaranżowana, zostaje nad wyraz precyzyjnie zagrana, zaś dzięki umiejętnemu dawkowaniu ani przez moment nie przytłacza Andruchowycza. Nie stanowi również beznamiętnego akompaniamentu, lecz jest pełnoprawnym partnerem głosu poety, prowadząc z nim nieustanny dialog, raz tylko dopełniając słowa, to znów podkreślając ich znaczenie lub wręcz je puentując. Z kolei Andruchowycz, umiejętnie łącząc w swej wypowiedzi różne style i tony, ani przez chwilę nie nudzi słuchacza, Jego mowa jest płynna i plastyczna, znakomicie koresponduje z muzyką, język jest bogaty, pełen swady. Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, że Andruchowycz potrafi nad wyraz umiejętnie przekazać treść, akcentując to, co ważne. Można by wręcz zaryzykować tezę, że 'flow' poety dorównuje temu, który charakteryzuje pierwszorzędnych raperów.
Wiodąc słuchacza-czytelnika od świata obiektywnego do groteski i z powrotem, Andruchowycz jawi się jako wnikliwy obserwator rzeczywistości, który nie tyle stara się ją komentować, co opisać. Wyciąganie wniosków pozostawiając odbiorcy. Obserwacje poety dotyczą różnych aspektów współczesności, a punktem wyjścia prowadzącym do rozpatrywania spraw najistotniejszych, stać się mogą zdarzenia zwyczajne, wręcz banalne. Właściwie to i te istotne, i te nieważne jednakowo dotyczą wszystkich ludzi, nie tylko obywateli Ukrainy, lecz i innych mieszkańców postsowieckiej Mitteleuropy.
Reasumując: ta płyta to w pełni udana synteza słów i muzyki, pozostających w idealnej wręcz równowadze. Jeśli dodać do tego znakomitą oprawę graficzną, autorstwa Macia Morettiego, to jasnym się staje, że Rosjanie mówiąc: Boh trojcu lubit' mieli na myśli właśnie 'Andruchoid'...'
[Tadeusz Kosiek]

Diapazon:
'...Umarł król, niech żyje król! Umarł Morrison, niejaki James - niech żyje Jurij. Andruchowycz zresztą. Nie wiem, dlaczego, ale ilekroć słucham 'Andruchoida', tylekroć przypomina mi się postać wielkiego barda. Z takich płyt, jak choćby 'An American Prayer'.
Skojarzenie odległe. Szczególnie muzycznie. 'Andruchoid', to zupełnie inne dźwięki. Podobna koncepcja: poeta i zespół. Zresztą skojarzeń podobnych można mieć więcej, choćby 'Material' z Williamem Burroughsem. Całe szczęście, że nie mam wrażenia, że na scenę wychodzi poeta lub 'aktor-śpiewak', wbija wzrok tępo w ścianę za mną i drrrrrżącym głosem zzzzaaaczynnna śpiewać. O ile to śpiewem oczywiście nazwać można.
Jurij Andruchowycz jest ukraińskim poetą. Deklamuje swe wiersze co oczywiste i na całe szczęście w swym ojczystym języku. Robi to na tle muzyki tworzonej przez trzech polskich muzyków: Mikołaja Trzaskę, Wojtka Mazolewskiego i Macia Morettiego. Innymi słowy przejmujący głos barda ze Wschodu i muzyka. Internacjonalistyczna. Trudno powiedzieć, że ukraińska, że polska, że jakakolwiek. Dowolna. Na całe szczęście. Pełna nakładek. Pełna niuansów. Pełna dosadności. Prosta, nieskomplikowana, trafiająca wprost do celu. Do słuchacza. A to jest chyba najważniejsze. Sekcja Mazolewski-Moretti, znana choćby z Baaby, tworzy rozmaite, często pełne groove'u podkłady, a na tym tle swe abstrakcje, niejednokrotnie wielokrotnie nakładane, rozwija Mikołaj Trzaska. Tej płyty chce się słuchać. Ona po prostu przemawia. Podobnie teksty. Wcale niewesołe, dosadne, publicystyczne... Duże brawa. Jeśli tak ma wyglądać poezja śpiewana, to mogę się stać jej gorącym orędownikiem.
'Andruchoid' ma jeszcze jedną rzecz, o którą zwykle nie dbam. Wydanie. Tę płytę po prostu chce się mieć. Książeczka z tekstami i - zwyczajowa już - tekturkowa okładka Kilogram Records. Polecam.
I by nie było żadnych niedopowiedzeń - muzyka tu zawarta, choć grana w większości przez muzyków kojarzonych z jazzem, nie klasyfikuje się do tego gatunku. Ale czy to ma jakieś znaczenie?...'
[Paweł Baranowski]

Przekrój, 2005-03-17:
'...Kiedy nasze popowe gwiazdki podklejały się pod pomarańczową rewolucję w Kijowie, Mikołaj Trzaska grał kolejną trasę po Ukrainie. Jest tam od dawna cenionym jazzmanem. Dwa lata temu z Jurijem Andruchowyczem wpadli na pomysł wspólnego albumu. Razem ze znakomitymi improwizatorami Maciem Morettim (Mitch&Mitch, Baaba) i Wojtkiem Mazolewskim (Pink Freud), nawiązując do tradycji bitników, spontanicznie zagrali muzykę do jego tekstów. Surowe brzmienie, inna wrażliwość i melodyka języka ukraińskiego przypominają jednak, że to nie Ameryka. Andruchowycz wykpiwa american dream i pyta, gdzie byli Bruce i Arnold, kiedy samoloty 'rozjibaly World Trade Center'?! Z tęsknotą mówi o wakacjach w egzotycznych krajach, a w końcu w 'Back in the USSR' gorzko podsumowuje: 'Nasz dom to Ukraina. Odwracam się do ściany i zamykam oczy z pragnieniem, żeby przespać 50 lat, po czym się nie obudzić'. Teksty i płyta 'Andruchoid' to nie kolejny dowód przyjaźni polsko-ukraińskiej, ale prawdziwy komentarz do sytuacji panującej w tej 'najdziwniejszej części świata...'
[Jacek Skolimowski]

Editor's info, 2005-03
Andruchowycz / Trzaska - Andruchoid
The idea to record an album together, on which Andruchowycz reads his poetry to the music of Mikołaj Trzaska, was born during the artists' journeys through the Ukrainian Karpatian mountains. In autumn 2003, they went in the studio in Lvov. And thus "Andruchoid", a musical - poetic project, was born. It contains several poems by Andruchowycz, read by the author himself, put in musical frames by Mikołaj Trzaska, Wojtek Mazolewski, Macio Moretti and Zosia Gołębiowska. This innovative form, in which a literary work is commented with music, had been successful before - during Mikołaj Trzaska collaboration with the poet Marcin Świetlicki and an author, Andrzej Stasiuk. It is an avant garde, non-commercial project which refers directly to the beatnik tradition of the 50's as well as old radio shows.
The album also includes a booklet with poems in original as well as translated by Bohdan Zadura and Jacek Podsiadło.

Jurij Andruchowycz
b. 1960 in Iwano - Frankowsk, a poet, author, essayist, interpreter. He underwent his military service for the Soviet Army. In the period from 1989 to 1991, he studied in Lvov and Moscow. He lives in his hometown. In 1985 he put out his debut poem collection, entitled 'Heaven and Squares'. The following years saw the publication of two consecutive collections of poems - 'The Downtown' (1989) and 'Exotic Birds and Plants' (1991), as well as three novels: 'Recreations'(1992), Moscoviada (1993) and "Perversion'(1996). In the 1980's, together with Wiktor Nieborak and Oleksandr Irwanec, he formed Bu-Ba-Bu, a poetic group, the poetic - musical actions of which, at the same time lyrical and mocking, conveyed the flow of political and creative freedom. Andruchowycz is the co-editor (with Jurij Izdryk) of the "Czetwer" periodical.

A record by Jurij Andruchowycz and Mikołaj Trzaska entitled Andruchoid is out now. The album contains poems by Jurij Andruchowycz, an outstanding Ukrainian poet and writer and music by Mikołaj Trzaska, Wojtek Mazolewski and Macio Moretti.

muzycy:
Jurij Andruchowycz - voice
Mikołaj Trzaska - alto saxophone, bass clarinet & harmonica
Wojciech Mazolewski - electric bass & double bass
Macio Moretti - drums, baby keyboard & two rubber pigs
Zośka Gołębiowska - flute (5, 14, 17)
utwory:
1. Welcome To My Foolish Dream [03:02]
2. And The Third Angel Sounded [03:01]
3. California Dreaming [03:31]
4. And Everybody Fucks You [01:52]
5. Seven-Eleven [04:10]
6. Glory To The Camels [04:45]
7. Life Is A Long Song [03:09]
8. India I [02:02]
9. India II [01:45]
10. India III [02:34]
11. India IV [02:15]
12. India V [03:28]
13. I Wanna Woman [04:45]
14. Bombing New York City [02:20]
15. The News Of The World [03:03]
16. Back In USSR [02:39]
17. Without You-2 [05:05]
18. Bonus track - Kozak Jamajka [05:18]
wydano: 2005
nagrano: 2005
more info: www.kilogram.pl

1KG009

Opis

Wydawca
Kilogram Records (PL)
Artysta
Jurij Andruchowycz / Mikołaj Trzaska
Nazwa
Andruchoid
Instrument
saxophones
Zawiera
CD
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.