search

Dead Can Dance: Aion [Vinyl 1LP]

119,99 zł
Brutto
Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji

Indie Pop / Avant Pop / Muzyka alternatywna
kontynent: Australia i Oceania
kraj: Australia
opakowanie: Singlefoldowe etui
opis:

artrock.pl:
Tak czasem bywa. Wracasz w pewne miejsce, po latach. A wtedy wystarczy cokolwiek. Dźwięk. Zapach. Widok. I nagle znajdujesz się w przeszłości. Coś, zachowane gdzieś na dnie pamięci, nagle wypływa. I staje tuż przed oczami, tak bliskie, że wydaje się realne, prawdziwe. Jakbyś znów tam był.

To było popołudnie, początek czerwca. Dzień był deszczowy, ale wychodziło już słońce. Postrach letniej sesji pierwszego roku, czyli botanika. Pamiętam, że zbieraliśmy zielniki, 50 roślinek, na zaliczenie. (Tzn. na ogół po prostu kupowaliśmy od starszych kolegów, zarabiających na zaopatrzenie akademikowych imprez). Właśnie czekaliśmy karnie w kolejce do zaliczenia. Z okien na trzecim piętrze rozciągał się widok na Dębową Górę i Ostrogórską, budzącą się do życia po deszczu. Była muzyka, bo akurat na łąkach pod uczelnią rozstawił się cyrk. Powtarzałem w myślach przedziwne łacińskie nazwy, aż w końcu postanowiłem trochę się wyluzować przy muzyce. Wtedy – z kasety rzecz jasna, z walkmana. Konica, 90-tka, na jednej stronie „Aion”, na drugiej „VROOOOM”. No cóż, w dobie kaset bywały nawet dziwniejsze zestawienia. Jeden album zgrałem od Maćka, drugi od Michała. O obu kiedyś na pewno napiszę, bo zasługują na takie uwiecznienie. Teraz, stojąc przy tym samym oknie i patrząc na zaśnieżoną podstację i domki, czułem się, jakbym znów znalazł się w magicznym roku 1999. Ten i następny – to miały być dwa najlepsze lata mojego życia. Gdy wróciłem do domu, od razu odpaliłem tą płytę. Jakbym znów słuchał jej po raz pierwszy, niczym wtedy, na korytarzu. Choć znam ją prawie na pamięć.

“The Arrival And The Reunion”. Początek a cappella. Nadaje nastrój, wprowadza w atmosferę podróży po dawnej Europie. Rok 1999 był jak lot w kosmos. Zaczynały się dziać rzeczy, o jakich wcześniej można było sobie skrycie pomarzyć. „Saltarello”. Żywiołowy włoski taniec, zgodnie z zasadą, że musi być coś dla ciała i dla ducha. Chyba nigdy w życiu nie odkryłem tyle wspaniałej muzyki, co właśnie wtedy. „Mephisto”. Zakręcony przerywnik z dźwiękami liry korbowej. Dzięki innemu Panu poznałem swą ulubioną koncertówkę wszechczasów. Też o niej (i nim) kiedyś napiszę „The Song Of The Sibyl”. Liturgiczna pieśń w swej późnej, katalońskiej wersji z XVI wieku. W zestawieniu z poprzedniczką chłodna, minorowa, trochę przytłaczająca atmosferą nabożeństwa w starej katedrze. Ktoś, kogo długo nie było, nagle wrócił do mojego życia, ot tak, po prostu. Nagle wszystko, o czym można zamarzyć, zdawało się na wyciągnięcie ręki. „Fortune Presents Gifts Not According To The Book”. Z trylami gitary akustycznej i przeciągłymi, stojącymi dźwiękami organów w tle. Fascynacja „I Get Up I Get Down” i „And You And I”. Dylemat, czy uczyć się, czy kolejny raz puścić sobie “Close To The Edge”. Ostatecznie padło na Tori Amos. “As The Bell Rings The Maypole Spins”. Znów nieco taneczny, z wokalnym popisem Gerrard przypominającym bułgarską muzykę ludową, z dudami. Nowe przyjaźnie, nowi ludzie, pierwsze akademikowe imprezy. Choć słynny pokój nr 507 miał się pojawić dopiero parę lat później. „The End Of Words”. Powrót do katedry: wielogłosowy chorał a cappella. Wyjazd terenowy i szacowny naukowiec, który omal nie wpadł (w stanie zaniżonej grawitacji) do ogniska (zachciało się biedakowi w Janosika bawić). “Black Sun”. Z pulsującym rytmem bębnów, nadającym dramaturgię i niby-trąbkowymi wejściami klawiszy. Ze spokojnym, powściągliwym, dopiero pod koniec bardziej się rozkręcającym Perrym jako wokalistą. Piękne zielone oczy, długie jasne włosy, kunsztownie zaokrąglone ciałko; pierwszy dotyk, smak pierwszych pocałunków i marzenie, które miało się w końcu nigdy nie ziścić. „Wilderness”. Znów rozpisany na kilka partii Gerrard, a cappella. Wiekowa, nadszarpnięta już zębem czasu sala wykładowa, z olbrzymim układem okresowym na jednej ze ścian, i mała garstka osób na wykładzie z fizjologii. „The Promised Womb”. I te piękne, stare instrumenty smyczkowe, tworzące niesamowite tło dla głosu Gerrard. Niekończące się czwartki, najpierw dyskusje o wszystkim w pokoju na Żeromskiego, potem popołudnie na Ligocie (parazytologia – brrrr) i wieczorne powroty 154, snującym się przez całe Katowice niczym wąż na ekranie Nokii 3310. „The Garden Of Zephirus”. Niczym z jakiejś pogańskiej ceremonii, w klimacie filmu „The Wicker Man”*. O właśnie, pierwsze komórki. Choć ja dzielnie się jeszcze przez parę lat opierałem. I dojazdy coraz bardziej sypiącymi się ikarusami i jelczami, przesiąkniętymi zapachem mokrej gumy. „Radharc”. Znów piękna melodia do tańca. I koniec wyprawy w czasy, które bezpowrotnie przeminęły, niczym łzy w deszczu, jako rzekł Roy Batty; zatopione w muzyce niczym komar w bursztynie.
autor: Piotr „Strzyż” Strzyżowski

editor's Info:
Aion is the fifth studio album by the Australian band Dead Can Dance, released on 11 June 1990 by 4AD. The first album Lisa Gerrard and Brendan Perry wrote after the end of their romantic partnership, it was recorded at Perry's new estate, Quivvy Church in Ireland, with additional recording on "The Arrival and the Reunion" and "The End of Words" taking place at Woodbine Street Recording Studios in Leamington Spa.
On this album, Dead Can Dance explored early music to a greater degree, including medieval music and Renaissance music, as Perry noted, "synonymous with the Bosch period"; this included pieces like the 14th-century Italian dance instrumental ("Saltarello") and 16th-century Catalan ballad ("The Song of the Sibyl"), lyrics from 17th-century Spanish baroque poet Luis de Góngora ("Fortune Presents Gifts Not According to the Book"), and instrumentation such as hurdy-gurdy and viols.
The male soprano David Navarro Sust contributed vocals to tracks 1 and 7.
The album cover shows a detail from the Dutch painter Hieronymus Bosch's triptych The Garden of Earthly Delights (specifically, its central "Earth" panel).

muzycy:
Brendan Perry, Lisa Gerrard: Voice, All Instruments
plus
David Navarro Sust: Vocals
John Bonnar: Keyboards
Robert Perry: Bagpipes
Vocals – David Navarro Sust
Andrew Robinson, Anne Robinson: Bass Viol
Honor Carmody, Lucy Robinson: Tenor Viol

utwory:
A1. The Arrival And The Reunion
A2. Saltarello
A3. Mephisto
A4. The Song Of The Sybil
A5. Fortune Presents Gifts Not According To The Book
A6. As The Bell Rings The Maypole Spins
B1. The End Of Words
B2. Black Sun
B3. Wilderness
B4. The Promised Womb
B5. The Garden Of Zephirus
B6. Radharc

wydano: Mar 16, 2017 (1990)
more info: www.4ad.com

CAD3639LP

Opis

Wydawca
4AD (UK)
Artysta
Dead Can Dance
Nazwa
A Passage In Time
Instrument
vocals
Zawiera
CD
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.