Joystone
47,99 zł
Brutto
Polityka prywatności
Zasady dostawy
Zasady reklamacji
opis:
Kompozytor, wokalista i multiinstrumentalista Jimi Tenor powraca na łono swej matczynej wytwórni Sähko z Finlandii (w Polsce na łono Sonica - firmy, która jako pierwsza promowała i dystrybuowała muzykę artysty). Tym razem na swym najnowszym albumie pt. 'Joystone', wspomagany przez afro-beatową formację Kabu Kabu, Tenor popycha swoją muzykę w stronę brzmień rodem z Czarnego Lądu. Nie brakuje tu również uroczych, kosmicznych funkowo-jazzowo-soulowych dźwięków charakterystycznych dla poprzednich nagrań Fina, przez co 'Joystone' brzmi niczym wspólne jam session Sun Ra Arkestry, Feli Kutiego, Jimiego Hendrixa oraz Steviego Wondera.
W październiku 2007 roku Jimi Tenor i koledzy z Kabu Kabu okazali się największą atrakcją festiwalu Freeform, organizowanego w warszawskiej Fabryce Trzciny.
www.infomuzyka.pl
Fiński geniusz produkcji Jimi Tenor, którego nie tak wcale dawno mieliśmy okazję oglądać w Warszawie podczas Free Form Festival, nie przestaje zaskakiwać. 'Joystone' to egzotyczna wycieczka Tenora do świata afro-beatu. Wyszło naprawdę nieźle.
Jimi'ego od zawsze ciągnęło w kierunku funku, soulu i czarnych brzmień. Może to trochę zaskakujące, biorąc pod uwagę kraj pochodzenia tego muzyka, jednak najważniejsze, że jego afro-eksperymenty wypadają bardzo przyzwoicie.
'Joystone' to efekt kolaboracji z afro-beatową formacją Kabu Kabu. Od początku słyszymy więc afrykańskiego ducha wymieszanego z echem twórczości takich mistrzów jak Sun Ra, Fela Kuti czy Soulquarians. Pozytywne, ciepłe brzmienie towarzyszy nam przez cały czas trwania płyty, która zgrabnie balansuje pomiędzy afro-beatem, soulem, funky i jazzem. Hipnotyczne bębny i bongosy idą w parze ze świetnymi partiami saksofonu, trąbek i gitar, tworząc bardzo imprezową, roztańczoną całość.
Jeśli można się do czegoś przyczepić to będzie to przede wszystkim fakt, że mało tu tak naprawdę oryginalności i odkrywczości. Tenor nie eksploruje żadnych niepoznanych dotąd muzycznych lądów, zgrabnie łącząc elementy charakteryzujące gatunki, jakimi się inspiruje.
Tylko jakie to ma tak naprawdę znaczenie, skoro wszystko brzmi naprawdę dobrze i zapewnia ponad godzinę ucieczki od jesiennej szarugi? Dla mnie żadne. Tenor klasą jest i basta!
autor: Andrzej Cała
Audio, ocena: wykonanie * * * */nagranie: * * * *
Jimi Tenor występujący z afro-bitową formacją Kabu Kabu okazali się największą atrakcją festiwalu FreeForm, organizowanego w warszawskiej Fabryce Trzciny. Zaangażowanie legendarnego tria wzbogaciło kosmiczno-funkowo-elektroniczne brzmienie jego nagrań o jeszcze jeden element, a mianowicie organiczne rytmy z Czarnego Lądu.
Jimi Tenor nigdy nie krył swoich fascynacji Sunem Ra i Pharaoh Sandersem. Słychać to szczególnie w grze sekcji dętej bliskiej konwencji free jazzu. Wokalnie doskonale imituje natomiast Barry'ego White'a i Curtisa Mayfielda. Nie ma dla niego żadnych świętości, a napędzane gorącymi rytmami nagrania przywołują czasy największej prosperity funky-jazzu.
autor: Grzegorz Dusza
independent.pl
Iluzjonista na plastikowe brzmienia i sentencje klawiszy Jimi Tenor tym razem za swoich asystentów w przedstawieniu przyjął afrykańskie Kabu Kabu. Więcej rytmiki akustycznej, dźwięków niesyntetycznych, prawdziwych. Całe szczęście, afrobeatowych longe'ów jak flaki z olejem nie uświadczymy na 'Joystone".
Nowy album Tenora tchnie energią, dobrą wibracją. Wpada w trans ('Anywhere, anytime") lub uderza w nutę jazzująco-bigbandową ('Green Grass"). Zimno więc nie jest. Jest słonecznie i pięknie. W sam raz na potańcówki dystyngowanych par i niedziele na relaksie/ śniadania na bani.
'I wanna hook up with you" opiera swoją elastyczną konstrukcję na szeleszczących perkusjach, wielowarstwowych pokładach bębnów i mocno uwydatnionej linii trąbki. Na taki stelaż nanizane są subtelne linie klawiszy. Sinusy, co to coraz bardziej zostają przesterowane, co drgają coraz bardziej układają się równolegle do wytłumionej wokalizy chórków męskich.
'Hot Baby" kontynuuje nagrzewanie 'Joystone". Tu jednak prym wiodą rozbisurmanione dęciaki na wspomagaczach z partii syntezatorowych. Mnie najbardziej urzekł utwór 'Horror Water"- bo najbardziej psychodeliczny, najszybciej potrafi rozbujać i wysłać na tripa. A wszystko w manierze jazzowego jam session, w klimacie jamajskiego ogniska, gdzie można się najeść owsianki i posłuchać świetnych piosenek bez zedęcia.
Repertuar tyle przyjemny, co rozluźniony i rozluźniający. Nie ma miejsca i czasu na nudę. Red, hot and riot!
Screenagers.pl
Co łączy Jimiego Tenora i Damona Albarna? Obaj w 2007 roku nagrali pierwszą w karierze bezdyskusyjnie słabą płytę, obaj popełnili ją współpracując z legendami afrobeatu - Albarn z ex-bębniarzem Feli Kutiego Tonym Allenem, a Tenor z muzykami Kabu Kabu. Wydawałoby się, że połączenie fińskiego, postmodernistycznego wyrachowania z afrykańską pasją improwizacji musi przynieść co najmniej intrygujące rezultaty. Niestety Tenor, do którego przylgnęło określenie wiecznego eksperymentatora, tym razem nagrał płytę do bólu przewidywalną. Na 'Joystone" znajdziecie wszystko, do czego przyzwyczaił autor pamiętnego 'Intervision": elegancki, podrasowany elektroniką pop, rozpisany na masę instrumentów funk, zappopodobne, słodziutkie, manieryczne wokale. Jimi jak zwykle przygotował też coś dla amatorów zagadek pt. 'zgadnijcie na czym gram?" - znów wyciąga nie wiadomo skąd kilka swoich ekscentrycznych 'special instruments" (m.in. fotofon), tym razem jednak ich zastosowanie przypomina sztukę dla sztuki. Zarówno brzmieniowo, jak i kompozycyjnie, płyta jest co najwyżej przeciętna. Współpraca z Kabu Kabu, zamiast tchnąć nowego ducha w świat Jimiego Tenora, zaowocowała jego bezbarwną, zbanalizowaną wersją. Aranżacyjne rozpasanie zdecydowanie nie idzie tutaj w parze z pomysłowością, męcząc niemiłosiernie słuchacza. Najwytrwalsi mogą, co prawda, liczyć na nagrodę w postaci najlepszego na płycie, ostatniego 'Dede", ale jest ona jedynie nagrodą pocieszenia. Zadziorniejszy, efektowniejszy funk znajdziecie na 'Higher Planes", nieporównywalnie lepsze melodie na 'Beyond the Stars", sto razy bardziej przekonujące transowe, wielopłaszczyznowe, instrumentalne kawałki na 'Europie". Trudno znaleźć jakiś powód nagrania nowej płyty - wydaje się, że mogłaby ona w ogóle nie istnieć, nie wprowadza bowiem niczego nowego do dorobku Fina. Chociaż pewnie gdyby nie jej akcja promocyjna, Jimi nie wyruszyłby w trasę koncertową i nie zawitałby do Warszawy na Free Form Festiwal. Tylko ze względu na to wydarzenie mogę napisać: dziękuję ci 'Joystone".
autor: Piotr Szwed
PUU34CD
Opis
- Wydawca
- Sahkorecordings
- Artysta
- Jimi Tenor & Kabu Kabu
- Nazwa
- Joystone
- Zawiera
- CD
chat
Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.