search

Fire! Orchestra: Ritual [Vinyl 2LP]

189,99 zł
Brutto

nowamuzyka.pl Fire! Orchestra znów nadaje na najwyższych obrotach!
Aż dwudziestu jeden artystów wzięło udział przy tworzeniu Ritual.
fyh.com.pl Nie ma co ukrywać, FiO przygotowała kolejną dobrą i wymagającą (choć na pewno w mniejszym stopniu niż wcześniejsze płyty tej europejskiej jazzowej supergrupy) pozycję. Różnorodności nikt tutaj nie zakwestionuje, tak samo jak i lekkiego odejścia od tej improwizowanej, bardziej awangardowej odsłony
esensja.pl...od jazzu improwizowanego drogi wiodą Skandynawów przez rock i post-punk do elektronicznej awangardy; trafiają się przy tym popisy solowe–ale generalnie Fire! Orchestra stawia jednak na granie zespołowe.

Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji

Avant Jazz / Free Improvisation / Avant-Garde
premiera polska:
2016-12-06,
Wydawnicto Audiofilskie

kontynent: Europa
kraj: Szwecja
opakowanie: Gatefoldowe etui
opis:

nowamuzyka.pl
Fire! Orchestra znów nadaje na najwyższych obrotach!
Trzon Fire! Orchestry stanowią trzej muzycy: Mats Gustafsson (saksofon), Johan Berthling (bas) i Andreas Werliin (perkusja). Ale jak przystało na porządną orkiestrę, oprócz nich w składzie tego kolektywu mamy dwie fantastyczne wokalistki Mariam Wallentin i Sofię Jernberg, a także waltornistę, tubistę, klarnecistę i saksofonistów, takich jak Niklas Barnö, Jonas Kullhammar, Mats Äleklint, Per Åke Holmlander czy Anna Högberg.
W ubiegłym roku szwedzko-norweskie trio The Thing (Mats Gustafsson, Ingebrigt Håker Flaten, Paal Nilssen-Love) wydało bardzo dobry album „Shake” (tutaj pisałem), zaś na początku 2016 roku pojawił się piąty longplay formacji Fire! – „She Sleeps, She Sleeps”. Dodam, że Berthlinga i Werliina należy również kojarzyć z takimi grupami jak Tape, Angles 9 czy Wildbirds & Peacedrums.
Wszyscy pamiętamy wspaniałe szaleństwo, jakie znalazło się na koncertowym albumie „Exit” z 2013 roku, o którym wspominałem przy okazji cyklu „3 pytania” z Gustafssonem. Rok później pojawił się równie znakomity materiał, pt. „Enter” (nasza recenzja). Teraz Ognista Orkiestra prezentuje płytę „Ritual”, a na niej pięć kompozycji o niezwykłej porcji free jazzowej i rockowej energii, choć członkowie tego zespołu nie ograniczają się jedynie do tych dwóch estetyk. Na „Exit” można było doszukać się nawet krautrockowej motoryki. Artyści nieustanie przemycają do swojej twórczości także swobodną improwizację czy eksperymentalną elektronikę z okolic noise’u (np. w „Ritual Part 3”).
W kompozycji „Ritual Part 1” słychać, że Fire! Orchestra swoje orkiestrowe aranże tworzyła pod wpływem dokonań orkiestry Billa Dixona, co nie zmienia faktu, że dzikie wokalizy Wallentin i Jernberg robią piorunujące wrażenie. „Ritual Part 2” z kolei otwiera świetne solo saksofonu, które zestawiono z melodyjnym tematem dęciaków i wokalami, później do głosu dochodzi rockowy groove wzniecający prawdziwy ogień! Nie inaczej jest w „Ritual Part 4”, gdzie kapitalne gitarowe riffy (mogące kojarzyć się z holenderskim The Ex) stanowią doskonałą bazę dla dęciaków, świetnej sekcji rytmicznej i nieustannie zachwycających głosów Wallentin i Jernberg. „Ritual Part 5” to chyba najbardziej spokojna część tego wydawnictwa, wręcz delikatnie usypiająca transowym pochodem basowym, a z drugiej strony mamy drapieżne, free jazzowe solo klarnetu.
Wiem, że teraz podchodzę do „Ritual” z ogromną euforią i nic tego nie zmieni. Ale martwi mnie jeden fakt dotyczący formuły obranej przez Fire! Orchestrę. Tak naprawdę nie ma studni bez dna, są tylko dodatkowe odwierty. Póki co kolektyw radzi sobie wyśmienicie i żłobią co chwilę nowe korytarze dające im świeżą dawkę pomysłów zamieniających się w nietuzinkowe kompozycje. Jednak mam tą świadomość, że kiedyś w swoich poszukiwaniach mogą trafić na mur, którego nie sforsują. Choć znając Gustafssona, Berthlinga i Werliina to bez problemu znajdą sobie inne miejsce i ponownie rozpalą ogień.
autor: Łukasz Komła

fyh.com.pl
Aż dwudziestu jeden artystów wzięło udział przy tworzeniu Ritual. To sporo, ale nie szczyt możliwości projektu, który w tym roku wydał czwarty studyjny album pod szyldem Fire! Orchestra, a który w szczytowym momencie liczył prawie trzydziestu członków!
Aby mówić o F!O, trzeba albo cofnąć się do 2012 roku, albo rzucić okiem na Gigową polecajkę przed koncertem Fire! na Placu Defilad (26 lipca, to już tuż, tuż). Jeśli zrobimy to pierwsze, to widzimy trio Fire!, które postanawia wyjść poza swoje i tak luźne ramy dotyczące tworzenia muzyki i stworzyć nowy, rozległy projekt zrzeszający artystów żyjących w Sztokholmie. W grupie kilkunastu osób wszyscy poszli na żywioł, grając koncert w klubie Fylkingen. Efekt był więcej niż dobry, więc artyści zrobili kolejny krok. Zarejestrowali materiał na debiutancki album Exit!, ruszyli w trasę, potem następną i tak nagrali właśnie czwartą płytę. Wcześniejsze – wspomniane Exit! Enter i Second Exit! – zawsze okazywały się mocnymi pozycjami. Albumami z kompozycjami nagranymi z rozmachem i ogromnym pomysłem. Nie inaczej jest na Ritual, najnowszym wydawnictwie szwedzkiego drimtimu. No, prawie szwedzkiego, bo jest portugalska perełka, Susana Santos Silva na trąbce, jest Norweżka Hild Sofie Tafjord i jest też Duńczyk Mette Rasmussen. Gdyby uważniej prześledzić całą listę, znalazłoby się też francuskiego gitarzystę Juliena Despreza. Czyli co, nie tylko Szwedzi w Fire! Orchestra, tak?
Nie tylko Szwedzi, ale z iście szwedzkim trzonem w postaci Fire!, czyli Matsem Gustafssonem, Johanem Berthlingiem i Andreasem Werliinem. I z miejsca trzeba zaznaczyć, w tym roku trio wcale tak noise’owo nie szaleje, jak to mieli w zwyczaju dotychczas. She Sleeps, She Sleeps to album w pełni rewelacyjny, melancholijny, ciężki, intrygujący. Po prostu taki, którego słucha się z zafascynowaniem. I na zmianę postawiła też Fire! Orchestra w 2016 roku, nagrywając płytę z jednej strony mocno jazzową, ale z elementami soulu i punku. Ale to właśnie soulowe wokalizy Mariam Wallentin i Sofii Jernberg wyznaczają poboczny kierunek albumu. Fire! tworzy improwizowaną bazę, partie Gustafssona, pokręcone, chaotyczne, głośne, kierują uszy słuchacza w stronę głównego projektu tria, linia basu Berthlinga podkreśla klasę nagrań, podczas gdy Werliin raz za garami szaleje, raz diametralnie zmienia atmosferę, tworząc ledwie słyszalny rytmiczny akompaniament. Ale zanim o płycie, należy się kilka zdań wstępu.
Koncepcja Ritual powstała jako wynik wspólnych prac Fire! i Mariam Wallentin. Sam tytuł nie jest tu bez znaczenia, bo zespół tym razem bazował na tekstach Erika Lindegrena, szwedzkiego pisarza i poety, dokładniej na dziele Mannem utan väg, czyli Człowiek bez drogi z 1942 roku i na tekstach autorstwa Matsa Gustafssona. To właśnie kwartet skomponował cały album, wszystkie jego partie jeszcze w 2015 roku.
I w tym samym roku w studiu Rixmixningsverket w Sztokholmie zebrało się 21 muzyków: perkusiści Andreas Werliin i Mads Forsby, basista Johan Berthling, gitarzyści Finn Loxbo, Julien Desprez i klawiszowcy Edvin Nahlin oraz Martin Hederos (zajął się też skrzypcami). Ich z kolei wspomogła Sofie Jernberg i Mariam Wallentin, które odpowiadają za wokale, a dęciaki dograli Mats Äleklint, Susana Santos Silva, Niklas Barnö i Per Åke Holmlander. Saksofon, tak istotny w twórczości Fire!, ma na Ritual kilku właścicieli: oczywiście Gustafssona, Annę Högberg, Lotte Anker, Jonasa Kullhammara Pera Johanssona (również i klarnet) oraz Mette Rasmussen. Róg to domena Hild Sofie Tafjord, a Andreas Berthling odpowiadał za elektronikę. Tak skompletowana orkiestra weszła do Rixmixningsverket 17 grudnia… i wyszła ze studia dzień później.
Prace trwały naprawdę krótko, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę tak liczną grupę muzyków. Ale efekt brzmi niesamowicie spójnie, bez niepotrzebnych solówek, bez jakichkolwiek fałszywych nut wypełniających Ritual. Pięcioczęściową suitę otwiera „Ritual Part 1”, chyba najbardziej przebojowa kompozycja na całej płycie, z mocnym saksofonem i stłumioną pod rzeżącą, elektroniczną osłoną perkusją. Po takim ponad minutowym wstępie wchodzą wokale i temat utworu zmienia się diametralnie. Fire! Orchestra stawia na soulowe aranżacje pchane uroczymi głosami Jernberg i Wallentin. Obie piosenkarki nadają kawałkom odmiennych charakterów. Soulowa pierwsza część części pierwszej szybko przechodzi w dzikie harce, wokalne i melodyjne, a muzycy szaleją w najlepsze (gdzieś od siódmej minuty, wcześniej warto zwrócić uwagę na chwilę oddechu na wysokości 5:54, czyli czysty śpiew w akompaniamencie perkusyjnych zabaw z dźwiękiem i formą). „Part 2” otwiera szorstka i rozimprowizowana solówka na saksofonie, który wraz z mijającymi sekundami przyśpiesza i przyśpiesza, zapętlając jeden chwytliwy motyw. Budowanie napięcia trwa blisko dwie minuty, ale opłaca się, bo dołączające instrumenty zmieniają purytańską melodię iście funkowy groove, plemienne wokale nadają kompozycji lekkości, a róg Hild Sofie Tafjord i dęciaki przywodzą skojarzenia z lepką atmosferą Nowego Orleanu.
Co jest tutaj szczególnie ważne, to fakt, że muzycy, a na Ritual ich naprawdę sporo, tworzą obraz spójnej formacji. Improwizacja, wiadomo, z pewnym rozpisaniem wcześniej, z partiami wokalnymi, ze koncepcją, która w którymś miejscu zapewne się gdzieś poluzowała, gdzieniegdzie podciągnięto solówki, gdzie indziej któraś z sekcji postanowiła „pograć po swojemu” i tak być może było. Bardzo ciekawie prezentuje się trzeci indeks, gdzie początkowo elektronicznie szaleje Andreas Berthling, tworząc to piskliwe, to chropowate faktury z towarzystwem rozimprowizowanego, ale i stonowanego saksofonu. Ten dźwiękowy minimalizm z pojawiającymi się partiami innych instrumentów, w tym gitary, klawiszy, nagrań terenowych, wybrzmiewa do połowy „Ritual Part 3”, bo potem Fire! Orchestra zmienia układ, idąc w stronę lekko folkowo-jazzowej ballady z melancholijną grą rogu i pobłyskującymi śpiewami w tle i smętnymi skrzypcami unoszącymi się w towarzystwie trąbek.
Czwórka to w końcu ukłon w stronę dotychczasowej działalności Fire!, jazzowe kombo poszło w impro-noise’u, z dynamiczną perkusją szalejącą pod warstwą ciężkich dęciaków i eterycznych wokaliz, podczas gdy zamykająca album „piątka” to największe zaskoczenie. Trochę smooth, trochę dostojna klasyka, powolne tempo i typowo filmowy szlagier do co bardziej romantycznych scen.
Nie ma co ukrywać, Fire! Orchestra przygotowała kolejną dobrą i wymagającą (choć na pewno w mniejszym stopniu niż wcześniejsze płyty tej europejskiej jazzowej supergrupy) pozycję. Różnorodności nikt tutaj nie zakwestionuje, tak samo jak i lekkiego odejścia od tej improwizowanej, bardziej awangardowej odsłony F! O, którą mieliśmy chociażby na Exit! czy Second Exit! Jest ładnie ładnie, interesująco, z pewnością z pomysłem. Ale te dźwięki są zbyt ugładzone, za bardzo dopieszczone. Domyślam się, że na żywo materiał wybrzmiewa mocarnie, to jednak Ritual plasuje się właśnie za dwoma „exitami”.
autor: PIOTR STRZEMIECZNY

esensja.pl
Mats Gustafsson od roku idzie jak burza, taranując po drodze całą konkurencję. Kolejne, publikowane pod różnymi szyldami, albumy niezmiennie utrzymują bardzo wysoki poziom; zachwycają wyrafinowanymi pomysłami i przekazywanymi słuchaczom emocjami i energią. Tę nadzwyczaj dobrą passę artysta ze Szwecji rozpoczął w końcu października ubiegłego roku, kiedy to światło dzienne ujrzała kolejna płyta prowadzonego przez niego tria The Thing („Shake”); w styczniu tego roku do sklepów trafiła natomiast płyta Fire! („She Sleeps, She Sleeps”), a po dwóch kolejnych miesiącach sygnowana jedynie nazwiskiem artysty winylowa EP-ka „This is from the Mouth”. A to i tak nie wszystko, po drodze były jeszcze przecież albumy „Melt” (styczeń 2016) nagrany z amerykańskim perkusistą Brianem Chippendale’em i włoskim basistą Massimo Pupillo oraz zrealizowany jednoosobowo eksperymentalno-elektroniczny longplay „Piano Mating” (kwiecień 2016).
Można odnieść wrażenie, że produkcje te miały w pewnym sensie przygotować fanów Gustafssona na pojawienie się nowej płyty najważniejszego, przynajmniej biorąc pod uwagę liczebność zespołu, projektu ambitnego i nadzwyczaj pracowitego Skandynawa – „Ritual” rockowo-freejazzowego big bandu Fire! Orchestra. To jego czwarty – po „Exit!” (2013), „Enter” (2014) oraz „Second Exit” (2014) – album. W jego nagraniu udział wzięło w sumie dwudziestu jeden muzyków; z tego też powodu raczej trudno uwierzyć w to, by wszyscy na raz zmieścili się w sztokholmskim studiu, chociaż – zgodnie z informacjami zawartymi na okładce – cała sesja trwała zaledwie dwa dni (17 i 18 grudnia ubiegłego roku), więc może jednak tak właśnie się stało. Gotowe już nagrania w styczniu trafiły do Göteborga, gdzie były miksowane; w lutym w Berlinie zrobiono mastering, by na koniec wysłać je do Oslo, gdzie mieści się siedziba Rune Grammofon – firmy wydającej albumy Fire! Orchestra.
„Ritual” to niespełna pięćdziesięciotrzyminutowy concept-album, podzielony na pięć części, na którym poza porywającymi sekwencjami instrumentalnymi usłyszeć można także partie wokalne, za które odpowiadają Mariam Wallentin (połowa psychodeliczno-folkowego duetu Wildbirds & Peacedrums) oraz pochodząca z Etiopii Sofia Jernberg (znana z freejazzowego kwintetu Seval). Wykorzystują one teksty autorstwa samego Gustafssona oraz Erika Lindegrena, dwudziestowiecznego szwedzkiego poety modernistycznego i surrealistycznego, jak również krytyka i tłumacza (między innymi Zbigniewa Herberta). W tym konkretnym przypadku wokalistki wzięły na warsztat fragmenty opublikowanego w 1942 roku tomiku „Mannen utan väg” („Człowiek bez drogi”). Zaśpiewały zaś z charakterystyczną dla odpowiednich fragmentów poezji Lindegrena zadziornością w postpunkowym stylu Patti Smith i Laurie Anderson (vide „Ritual, Part 1” i „Part 3”), to znów eterycznością Kate Bush („Part 5”), chociaż nie zabrakło również improwizowanych wokaliz kojarzących się przede wszystkim z dokonaniami Urszuli Dudziak („Part 2”).
Ale nie tylko warstwa wokalna decyduje o sile twórczości Fire! Orchestra. To przecież nade wszystko freejazzowy big band z rozbudowaną do jedenastu muzyków, kierowaną przez lidera i dyrygenta w jednej osobie, czyli Matsa Gustafssona, sekcją dętą (saksofony, trąbki, klarnet, róg, puzon i tuba). Do tego należy dodać jeszcze instrumentarium czysto rockowe, na które składają się dwie gitary, bas elektryczny i dwie perkusje. Trudno się więc później dziwić, że nawet na tle innych orkiestr tego typu ta akurat brzmi najpotężniej (dystansując chociażby Large Unit Paala Nilssen-Love’a). Fire! Orchestra wie, jak rozpętać piekło, wykorzystując do tego dany jej arsenał (końcówka „Part 1”), ale jednocześnie potrafi wprowadzić słuchacza w nastrój kontemplacyjny (finał „Part 3”, całe „Part 5”), by z drugiej strony obezwładnić go czy to szalonymi improwizowanymi („Part 1”, „Part 4”), czy to radykalnymi noise’owymi zgrzytami elektronicznymi („Part 3”, druga część „Part 5”).
Zaskakujące wydaje się to, że na albumie „Ritual” freejazzowych improwizacji jest stosunkowo najmniej w porównaniu z poprzednimi produkcjami Fire! Orchestra. Tym razem Gustafsson stawia na dużo bardziej zwarty przekaz; temu posłużył również wybór tekstu Erika Lindegrena sprzed ponad siedemdziesięciu lat jako lejtmotyw płyty. Muzycznie, o czym była już w zasadzie okazja wspomnieć, jest bardzo różnorodnie – od jazzu improwizowanego drogi wiodą Skandynawów przez rock i post-punk do elektronicznej awangardy; trafiają się przy tym popisy solowe – jak na przykład trąbki w „Part 1”, saksofonu w „Part 2” czy perkusji w „Part 4” – ale generalnie Fire! Orchestra stawia jednak na granie zespołowe. Drogi, którędy skandynawscy artyści prowadzą słuchaczy, zdają się też być nieco mniej kręte, za to wyłożone twardszym podkładem. Całkiem możliwe, że – zwłaszcza dzięki „piosenkom” śpiewanym przez Mariam i Sofię – trafią do szerszego grona niż zazwyczaj. Co oczywiście nie znaczy, że wróżymy big bandowi Gustafssona karierę w stylu kwartetu ABBA.
autor: Sebastian Chosiński

Editor's info:
As brilliant as their previous album "Enter" is, with "Ritual" they have outdone themselves and produced a beast of beauty and power, extremely well executed, beautifully recorded and produced from only two days in the studio. Free improvisations, spontaneous horns, keyboard frenzy, abstract electronics, guitar mayhem and not to forget, those glorious twin voices of Mariam Wallentin and Sofia Jernberg. It´s about mysteries and rituals, in music and in life.

Fire! originated as the trio of Swedish improv masters Mats Gusfasson (sax), Johan Berthling (bass) and Andreas Werliin (drums). None of them are what you could call jazz purists, they all play in many different groups and contexts, including The Thing (Gustafsson), experimental folk-electronica outfit Tape (Berthling), and skewed blues-pop unit Wildbirds & Peacedrums (Werliin). Sofia Jernberg and Mariam Wallentin have been on board since the beginning, the same goes for horn players Niklas Barnö, Jonas Kullhammar, Mats Äleklint, Per Ake Holmlander and Anna Högberg. Basically a Swedish ensemble, the orchestra now also counts Norwegian, Danish and French players. Members of Fire! Orchestra share a wide background, combining jazz, improvised music, contemporary music, rock, garage, psych, and what have you. As they proclaim on their site: "Please make up your own genre and mind - listen freely - don´t buy our labeling attempts... labeling sucks". A sentiment that basically sums up Rune Grammofon as well, so we couldn´t agree more.

muzycy:
Mats Gustafsson: baritone and slide sax, conduction
Johan Berthling: bass
Andreas Werliin: drums
Mariam Wallentin: vocals
Sofia Jernberg: vocals
Susana Santos Silva: trumpet
Niklas Barnö: trumpet
Mats Äleklint: trombone
Hild Sofie Tafjord: French horn
Per Åke Holmlander: tuba
Anna Högberg: alto and baritone sax
Mette Rasmussen: alto sax
Lotte Anker: tenor and soprano sax
Jonas Kullhammar: braithophone, bass and slide sax
Per “Texas“ Johansson: clarinets and baritone sax
Julien Desprez: guitar
Finn Loxbo: guitar
Martin Hederos: keyboards and violin
Edvin Nahlin: keyboards
Andreas Berthling: electronics
Mads Forsby: drums

utwory:
LP1:
A1. Ritual, Part 1
A2. Ritual, Part 2
B. Ritual, Part 3

LP2:
C. Ritual, Part 4
D. Ritual, Part 5

wydano: 2016
nagrano: Recorded Dec 17th and 18th, 2015 at Riksmixningsverket, Stockholm

more info: www.runegrammofon.com
more info2: matsgus.com

RLP3182

Opis

Wydawca
Rune Grammofon (NO)
Artysta
Fire! Orchestra
Nazwa
Ritual [Vinyl 2LP]
Zawiera
Vinyl 2LP
Data premiery
2016-12-06
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.