search

Anthony Braxton Quartet: Quartet (Dortmund) 1976

69,99 zł
Brutto
Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji


opis:

diapazon.pl:
Anthony Braxton to potęga. I koniec. Na tym można skończyć wszystko, co można napisać o tej płycie. Ta płyta - to potęga! Pewnie zadowolonych z takiej recenzji byłoby tylu ilu te słowa nie podobałyby się, bo jeśli recenzja ma w jakiś sposób przybliżyć muzykę zawartą na płycie, to w zasadzie nic o niej nie mówi. Za wyjątkiem tego, że... to potęga.

Znam wiele osób, które, na co dzień słuchając różnych odmian łatwiejszego w odbiorze jazzu, od Armstronga po Metheny’ego, do muzyki Braxtona podchodzą jak pies do jeża. Nawet nie wiedzą co to jest, a już się boją. Zdaniem wielu - najprawdopodobniej tych, którzy nie słyszeli ani jednej nuty zagranej przez niego - Braxton to ekstremalny awangardzista, którego muzyka ma więcej wspólnego z tzw. muzyką współczesną niż z jazzem. A Braxton wciąż powtarza: jestem jazzmanem... Niewątpliwie na tej płycie daje tego świadectwo. Owym braxtonowym sceptykom zaręczam, że muzyka z dortmundzkiego koncertu z roku 1976 jest, jak na oryginalne kompozycje Braxtona, bardzo komunikatywna.

Muzyka tu zawarta, to materiał koncertowy z występu na festiwalu "Jazz Life" w Dortmundzie, jaki odbył się w 1976 r. Podejrzewam, że gdyby dane mi było teraz, po niemal 40 latach usłyszeć taki materiał na koncercie byłbym równie zachwycony. To muzyka, która się nie starzeje. Jest tu wszystko. I nieco pomysłów przywodzących na myśl swobodną improwizację, i nieco swingującego niemal jazzu, są fragmenty, które obecnie można byłoby zaliczyć do jazzu środka. Muzyczny jazzowy kalejdoskop. Nic nowego? Oczywiście, że nic. Tylko, że Braxtonowi udało się wszystkie te elementy wymieszać w taki sposób, że wydaje się, że jazz zawsze tak brzmiał i będzie brzmieć. Tylko, że poszczególne elementy braxtonowej układanki są tak ściśle ze sobą powiązane, że nie sposób jest je rozdzielić.

Jest jeszcze coś, co dla mnie jest chyba najważniejszą cechą - ta muzyka jest niesamowicie szczera. To, co można powiedzieć o wszystkich zawartych tu utworach, to, że muzycy je grający wznieśli się na wyżyny szczerości. Nie ma tu żadnych wyuczonych patentów, jest swoboda, jest JAZZ. Najwspanialszy, jaki sobie można wymarzyć. Wielka w tym zasługa ówczesnych partnerów Braxtona. Najbardziej znany to ceniony niemal w każdym zakątku Ziemi Dave Holland. Oprócz niego grają tu dwaj nieco zapomniani obecnie muzycy. Przede wszystkim jednym z głównych architektów tej muzyki jest George Lewis na puzonie (nie mylić z klarnecistą i saksofonistą dixilandowym o takim samym imieniu i nazwisku) to znany niegdyś awangardzista. Muzyk o rewelacyjnej technice, w jego rękach (ustach) puzon ma tę samą żwawość, co trąbka. Każda nuta naładowana jest emocjami. Rewelacja. Drugim jest równie popularny niegdyś w kręgach awangardowych perkusista Barry Altschull. I aż dziw bierze, ile mogliby nauczyć się niektórzy współcześni muzycy od niego.

Dla mnie to jedna z tych płyt, które wziąłbym na bezludną wyspę.
autor: Paweł Baranowski

Editor's info:
It was at the first Dortmund Jazz Festival in Germany on October 31, 1976 that this group hit a magic peak. ... The Braxton / Lewis / Holland / Altschul line-up lasted for barely six months. They played their first concert together in Boston in May 1976 and their last in Berlin on November 4. ... For me, the special attraction of the Dortmund concert is its air of celebration. There's a palpable sense of fun to this music, attributable in part (I suspect) to the presence of George Lewis, who had just replaced trumpeter Kenny Wheeler in the quartet. The empathy between the two Chicagoans fairly fizzes from the speakers: Lewis romps through these tunes with a snorting, rumbustious glee that elicits a brilliantly bravura and playful response from Braxton.
by Graham Lock

OGY664

Opis

Wydawca
HatART (Swiss)
Artysta
Anthony Braxton Quartet
Nazwa
Quartet (Dortmund) 1976
Zawiera
CD
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.