search

EFG - Peter Evans, Agustí Fernández, Mats Gustafsson: Kopros Lithos

41,99 zł
Brutto
Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji

Avant Jazz / Free Improvisation / Avant-Garde
premiera polska:
2011-01-05
seria wydawnicza: Improvised Music Series
opakowanie: Singlefoldowe etui
opis:

Info wydawcy:
Trio Evans / Gustafsson / Fernandez rozpoczęło swoją działalność w roku 2009, chociaż muzycy świetnie się znają i nie raz wspólnie występowali. Po raz pierwszy jednak wyruszyli w koncertową trasę w trio w grudniu 2009.
Materiał na płytę powstał podczas koncertu w poznańskim klubie Dragon, 09.12.2009.
Ten wyjątkowy wieczór wypełniła muzyka improwizowana, mieniąca się rozmaitymi barwami, w której tak preparacje i przeróbki instrumentów, jak również nawiązania do skrajnie odmiennych stylistyk [free improv, awangardowy, niezależny rock, muzyka barokowa i klasyczna, flamenco] są nieodzownym źródłem inspiracji i pomysłów ukazując muzykę jako nieskrępowaną ograniczeniami czy stylistycznymi granicami podróż. Wspólnym jednak mianownikiem będzie mocne osadzenie muzyki w tradycji free jazzu, pełnego zgiełku i wrzasku, bliższemu jednak europejskiej tradycji awangardowej. Niezwykłe trio i unikalna okazja usłyszenia jak trzech improwizatorów buduje muzyczną wspólnotę.

Gazeta Wyborcza, 2011-05-30:
'...Pierwszą ze wspomnianych płyt nagrało trio, które utworzyli Mats Gustaffson na saksofonach i flecie, Agusti Fernandez na fortepianie oraz Peter Evans na trąbce. Jest to płyta o tyle szczególna, że również nagrana została w Poznaniu. 'Kopros Lithos' jest bowiem zapisem koncertu, który odbył się blisko półtora roku temu w klubie Dragon.
Kto zna dokonania Matsa Gustafssona, wie, że można się tu spodziewać grania pełnego pasji, emocji, ekstatycznych wręcz uniesień, ale jednocześnie grania bardzo świadomego. Można jednak półżartem powiedzieć, że nie jest to płyta dla słuchaczy 'o słabych nerwach'. Kto nie jest doświadczony kontaktach z muzyką free, dla tego pierwsze przesłuchanie tej muzyki może nie być łatwe. Jeśli jednak ktoś lubi - a może choćby akceptuje - ten gatunek muzyki, czeka go tu wiele interesujących przeżyć.
Gustaffson, Fernandez i Evans potrafią bowiem tworzyć też muzykę kontemplacyjna, niemal na pograniczu minimalu. Choć słyszymy na tej płycie, że ich pasją jest granie szorstkie, chropowate, niekolorowane, za to pełne emocji. Ich poszukiwania sonorystyczne wydają się jednak być owocem nie spekulacji, sztucznej konstrukcji, ale właśnie wynikiem spontanicznego, pełnego twórczej furii, poszukiwania nowego języka. Całość wypełniają cztery długie, kilkunastominutowe kompozycje, w których muzycy pozostają w nieustającym dialogu...'
autor: Tomasz Janas

screenagers.pl, ocena: 8 na 10:
Rozpatrując 'Kopros Lithos' w kategoriach jazzu można sobie zrobić krzywdę, choć takie podejście poniekąd usprawiedliwia muzyczna proweniencja artystów. Wszelkie wątpliwości rozwiewane są już na starcie przez psychopatyczny wrzask Gustafssona i następujący po nim atak nerwowo wydobywanych dźwięków, więc nikt nie może stwierdzić, że nie został ostrzeżony. Trio oddaje hołd skrajnie intuicyjnemu podejściu do generowania muzycznych struktur, traktując improwizację jako rytuał wymiany energii, duchowego zjednoczenia, muzyczny ekwiwalent seksu. Aby to było możliwe, konieczne jest całkowite otwarcie na strumień doświadczeń i odrzucenie jakiejkolwiek cenzury emocji. Dlatego też zawartość albumu jest daleka od inteligenckiego pitu pitu akademickiej muzyki współczesnej, choć muzycy kierują się tu podobnymi pobudkami - poszukiwaniem możliwości ucieczki z terenów przynależących do klasycznych stylistyk. Destruktywne uczucia występują tu na takich samych prawach co filozoficzne refleksje - nic, co ludzkie nie jest im obce.
Najbardziej fascynujące są momenty największego stężenia agresji. Momentami trudno uwierzyć, że to, co brzmi jak występ Merzbowa w MTV Unplugged jest efektem gry na akustycznym zestawie: fortepian + trąbka + saksofon. Przeraźliwe ryki i kąśliwe świsty obu dęciaków osiągają maksimum siły rażenia pozbawione towarzystwa charakterystycznych dla hałaśliwego free-jazzu pochodów perkusji. Jej brak znakomicie kompensuje gra Agustiego Fernandeza produkującego industrialną rytmikę i wypełniającego niższe rejestry podszczypywaniem strun i obijaniem obudowy fortepianu. Zarówno kwaśne drony jak i bardziej wyrozumiałe dla uszu fragmenty utworów pełne są smaczków, których obecność ciężko jest umieścić w schemacie przyczyn i skutków - niemożliwe jest określenie, czy mamy do czynienia ze świadomymi bądź nieświadomymi nawiązaniami ze strony muzyków, czy tylko z fanaberiami wyobraźni podejmującej desperackie próby porządkowania nadmiaru informacji płynących z przypadkowych zestawień abstrakcyjnych dźwięków. Ujawniające się w sonicznej mgle formy potrafią przywoływać tak różne skojarzenia jak blues, ścieżka dźwiękowa czarno-białego thrillera, zmutowany breakbeat, odgłosy zarzynanych zwierząt czy zabawa zdezelowaną wiolonczelą. Świadomość daje się porwać dzięki balansowaniu pomiędzy skrajnościami niedopowiedzeń i ekstatycznego noise'u.
Na koniec wątek patriotyczny. Warto podkreślić, że płyta została wydana w Polsce i nie jest to efekt przypadku, lecz wytrwałej pracy wielu ludzi, którym leży na sercu dobro muzyki improwizowanej. 'Kopros Lithos' to zapis koncertu, który odbył się w Poznaniu, ale każde większe polskie miasto może się pochwalić klubem, do którego regularnie zapraszane są gwiazdy zza granicy. Te przyjeżdżają chętnie, wiedząc, że zawsze mogą liczyć na gorące przyjęcie ze strony zazwyczaj licznej publiki. Nie bez znaczenia jest także reklama, jaką robią rodzimi instrumentaliści oraz liczące się sporym uznaniem wytwórnie, jak choćby Not Two czy odpowiedzialne za omawiane wydawnictwo Multikulti. To dzięki nim wszystkim dorobiliśmy się nad Wisłą sceny, która rodzi tak znakomite nagrania.
autor: Mateusz Krawczyk

Editor's info:
Evans/Gustafsson/Fernandez Trio was formed in 2009 even though the musicians had time and again co-operated and performed together before. They set off for their first concert tour in December 2009.
The material on the album was recorded at a concert on December 12, 2009 at the Dragon Club in Poznań (Poland).
This very special evening was filled with opalescent improvised music. Preparation and modification of instruments as well as references to entirely separate musical genres (free improvisation, avant-garde, independent rock, baroque and classical music, flamenco) were fundamental sources of inspiration and ideas. They show music as an unrestrained journey, free from any repressions or stylistic borders.
Nonetheless, they have one common denominator: strong roots in traditional free jazz and affection of noise and tumult reminiscent of European avant-garde.
A remarkable trio and a unique opportunity to listen to how three improvisers build music community.

popupmusic.pl, 2011-04:
Zarejestrowany w grudniu 2009 roku koncert w poznańskim Dragonie był pierwszym spotkaniem tego trio - muzyków różniącego się wiekiem, narodowością i doświadczeniem. Zarazem muzyków doskonale komunikujących się na płaszczyźnie intuicji, obdarzonych improwizacyjnym zmysłem i fantazją oraz, last but not least, redefiniujących możliwości swych instrumentów - trąbki, saksofonu, fortepianu. Zarówno oglądając trio Evans / Fernández / Gustafsson na żywo (druga okazja nadarzyła się w marcu tego roku), jak też słuchając ich tutaj uświadamiamy sobie, jak subiektywne jest, udające obiektywne, pojęcie 'niekonwencjonalnych technik gry', tak często stosowane w odniesieniu do bohaterów tego tekstu. Przecież dla każdego z nich to właśnie 'niekonwencjonalna' gra - niekończący się oddech permanentny, mikro dźwięki, drony, czy gra strunami fortepianu - wyznacza podstawowe litery autorskiego alfabetu. Sonorystyczny warstwa 'Kopros Lithos' ukazuje to dobitnie.
Jednak zdałoby się to na nic, gdyby alfabety te nie tworzyły wspólnego języka i jednej opowieści. Co jest ich elementem wspólnym, możemy się tylko domyślać. Free jazz? Tradycja awangardowa? Zdolność słyszenia innych i natychmiastowego reagowania? Chyba wszystko na raz, bo słuchając 'Kopros Lithos' wręcz trudno uwierzyć, że to pierwsze spotkanie muzyków, pracujących tu jak jeden organizm. Jedną z cech dobrych improwizatorów jest gotowość ponoszenia klęsk w poszukiwaniu momentów wybitnych i docierania do miejsc wcześniej niewyobrażalnych. Każdemu z nic się pewnie takie porażki zdarzały, ale 'Kopros Lithos' jest właśnie momentem nagrody, namacalnym dowodem na możliwości, jakie otwarta improwizacja otwiera przed muzykami, którzy mają coś głęboko własnego do przekazania i gotowi są stworzyć narrację wspólnie. Rzadko udaje się piękno free improv tak dobrze uchwycić na nośniku. Jedyny minus tej płyty to sporadyczne porykiwania publiczności - widocznie w Dragonie było jeszcze lepiej niż możemy sądzić na podstawie nagrania.
autor:Piotr Lewandowski

All About Jazz, 2011-05
Much like conceptual artist Piero Manzoni's Merda d'artista project, trumpeter Peter Evans, pianist Agustí Fernández, and saxophonist Mats Gustafsson present this all-acoustic improvisation session called Kopros Lithos, or 'fossilized dung.'
In 1961, Manzoni set about to produce 90 cans of his own feces as a limited edition art piece. In 2007, one can sold at auction for 124,000 Euro.
This project refers to dinosaur droppings, a much prized fossil. Indeed, the group's sound (which is occasionally musical) draws from minimal improvisation, noise, and plenty of surprise. All three players are part of the cutting-edge tradition of improvised music: Gustafsson is regarded as the heir apparent to Peter Brötzmann, Spaniard Fernández has been heard most recently with both Evan Parker and Barry Guy, and Evans is a jazz trumpet wunderkind who is featured in Mostly Other People Do The Killing, as well as projects by Parker, Okkyung Lee, and Mary Halvorson.
As an archeological project, this recording is a rare artifact, documenting the collaboration of three important improvisers whose technique is paraded on each track. Sometimes they choose to walk a minimalist line, Fernández exploring the piano's insides-much of the time mimicking a percussionist-while Gustafsson and Evans play with breathy sounds. In other spots, Gustafsson delivers his now-patented shout-smack saxophone punch and Evans brings his growling rumbles. Without the persistence of beat or the bounds of meter, the trio is free to exercise some serious kopros noise-making, Some may think these challenging sounds merde, others an instant archaeological treasure.
by Mark Corroto

Jazz Word
There's no percussion on Kopros Lithos, but that doesn't stop it from being the most stentorian of the three sets. Between Evans' flighty squeals and wide-bore grace notes plus Gustafsson's verbal shouts, tongue slaps and growls from his baritone sax, there's enough discordance to go around. On a track such as "You displaced me by your singing", Fernández adds to the general din by continuously rubbing and plucking his piano strings as well as clattering various objects placed upon them. At the same time it's his methodical key-stopping which guides the trumpeter's tongue fluttering and the saxophonist's metal-scrapping honks to a more melodic interface.
Perhaps those connective timbres from the keyboard also define the message behind another track title: "My fingers were glue". Certainly Fernández's pressure firmly shapes the parallel improvising from the horns. Here Evans buzzes and whinnies as if a metal sheet is pressed against his horn's bell, while Gustafsson contributes high velocity snorts and brays.
Fernández's pianistic control while improvising in a non-conventional manner is a tribute to his skill. It's also another indication why any and all of these discs are satisfying listens.
autor: Ken Waxman

tomajazz.com
"!Vaya mierda! Si alguien les deseó aquello de mucha mierda antes de la actuación, Evans, Fernández y Gustafsson respondieron con abundante en el Dragon Club de Poznan (Polonia) donde tuvo lugar el 9 de diciembre de 2009 el concierto contenido ahora en un fósil discográfico. Las excreciones sonoras del trío han quedado condensadas para la eternidad y puede que en un futuro (en el que el hombre quizá vuelva a caminar sobre sus cuatro patas) alguien recoja este coprolito audible y se asombre por el aspecto amorfo de la música de sus antepasados. O puede que no, quizá para entonces sea asunto común la disparidad de formas y no esté en permanente discusión. Como si de aquella escena de Blue in the face (Wayne Wang y Paul Auster) en la que discuten sobre las diferentes formas del excremento (de la mierda, vamos) se tratara, vivimos en un permanente debate sobre el aspecto formal cuando tan válida es la perfecta redondez como la indescifrable figura llena de aristas. Desconozco si el coprolito de la colección de la familia Gustafsson (que ilustra la edición física de la grabación) fue inspiración previa o posterior a la actuación pero mierda y música comparten textura. Es dura (pues está fosilizada... la caca, claro) y a su vez tiene forma indefinida (la música es un constante fluir de libertad estructural y expresiva) a la vez que tiende a una cierta redondez compacta y reconfortante (todo el mundo sabe a qué me refiero, ?no?). En definitiva, !una mierda! Exclamación que espero entiendan Evans, Fernández y Gustafsson como un piropo cuando de un disco titulado Kopros Lithos hablamos.
Por si hubiera alguna duda, de lo que hablo es de un entusiasmo, el mío, despierto gracias a esta joya de coleccionista (la reducida edición de este tipo de grabaciones la convierte de inmediato en tal). Una alegría que constata que los resistentes de la música, los inconformistas (quizá revolucionarios) se buscan y se encuentran allá donde les dejen. No hay muchos lugares donde se permita hoy que tres músicos suban al escenario sin papel alguno y descarguen toda su furia creativa sin edulcorantes, sin premeditada condescendencia. Por eso este tipo de música es la minoritaria entre las minoritarias, porque pocos logran (intentan) asimilar una expresión musical rara vez limitada de antemano por normas (escritas), por formas y argumentos reiterados que, por insistencia, construyen en nuestro inconsciente lugares comunes que brotan sin el más mínimo esfuerzo. Esta música llena de ruidos, onomatopeyas, masas sonoras, disonancias, ritmos rotos, efectos... nos recuerda quizá demasiado a la vida diaria (!tan caótica!) y preferimos refugiarnos de ella como quien prefiere una película de ocio hollywoodiense a un drama realista del más crudo cine europeo. Aunque puede que nada de lo dicho tenga sentido porque la música de este Kopros Lithos es ciertamente divertida, tiene una evidente esencia lúdica, porque sólo desde la desinhibición más absoluta y el sentido del humor se puede hacer música tan seria. Seria y compleja: partir del vacío es complejo para el compositor sobre un papel pero más serio es el reto cuando tienes ya un público delante y todo por componer. Se me podrá objetar que de tanto lanzarse al vacío hay un mundo de clichés al alcance de la mano, un salvoconducto para hacer frente a problemas de inspiración tan reiterado como las formas que componen esos lugares comunes antes mencionados. De acuerdo pero, precisamente por eso, tiene para mí más valor esta grabación de ruido acústico (así está descrita en el CD, no como música) en la que las ideas fluyen con tal ingenio y precisión, en la que los silencios forman parte natural de una expresión musical que a veces parece olvidarlos, en la que se logran asombrosos empastes sonoros gracias al dominio de todas las formas inimaginables de tocar un instrumento. Y fluye, fluyen las ideas en un continuo sin que la intensidad (creativa) decaiga. Una densa y compacta masa sonora mantenida en el tiempo se va desgajando hasta caer en la reiteración obsesiva y circular de Peter Evans y Agustí Fernández sobre la que el saxo barítono de Mats Gustafsson mantiene un sereno discurso de notas largas (My ears were ringing!), la genial puesta en marcha de My fingers were glue es el paradigma del valor del silencio como materia sonora que va siendo aranada como si sobre ella se fuera esculpiendo un cuadro de pinceladas inicialmente tentativas y después firmes, desatadas y alocadas. De la insólita trompeta theremín (?eres tú, Peter?) al estallido delirante de las cuerdas del piano bajo el bombardeo de Agustí pasando por el hombre saxofón (lo de Gustafsson no es un humano tocando un saxo, es un organismo integral) cada uno de los tres aporta lucidez, ingenio y virtuosismo a una resultante febril y exuberante.
Me decía un pianista días antes de escribir estas líneas que para escuchar este tipo de música hay que estar predispuesto y que, además, desde la improvisación libre es muy complicado mantener el nivel para que en todo momento la música sea increíble. Estoy de acuerdo con él siempre y cuando concluyamos que es algo común a todas las músicas, que uno necesita estar predispuesto para escuchar (no hablo de oír) cualquier cosa y que el nivel de excelencia continuo rara vez se produce. Pero me temo que su opinión no iba por ahí sino que es reflejo del estigma que todavía padece (incluso entre los profesionales) una forma de hacer música ajena a la reproducción mediante la lectura de notas o la definición de un marco delimitador de la forma y la estructura, como si sólo se nos hiciera comprensible la naturaleza enjaulada. Y aunque pueda ser agradable un paseo por el zoo de todos es sabido que un animal brilla con todo su esplendor en su propio hábitat."
autor: Carlos Perez Cruz

muzycy:
Peter Evans: trumpet
Agustí Fernández: piano
Mats Gustafsson: baritone sax and alto fluteophone

utwory:
1. You displaced me by your singing 15:57
2. My ears were ringing! 14:22
3. My fingers were glue 14:10
4. as each note rang true. 13:21

total time - 57:52
wydano: 2010

MPI013

Opis

Wydawca
Multikulti Project (PL)
Artysta
EFG Trio [Peter Evans / Agustí Fernández / Mats Gustafsson]
Nazwa
Kopros Lithos
Zawiera
CD
Data premiery
2011-01-05
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.