search

Sketches Of MD - Live at Iridium

77,99 zł
Brutto
Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji


opis:

multikulti.com:
Pierwsza płyta jaką nagrodzony GRAMMY Award amerykański saksofonista i flecista nagrał dla wytwórni Mack Avenue Records. "Sketches of MD: Live At The Iridium" jest rejestracją koncertu, podczas którego towarzyszyli saksofoniście Benito Gonzales przy fortepianie, Nat Reeves na kontrabasie i Jamire Williams na perkusji, wraz ze specjalnym gościem, legendą saksofonu Pharoah Andersem, bliskim współpracownikiem samego Johna Coltrane'a.
Kenny Garrett już jako młody lew jazzu trafił do zespołów Woody'ego Shawa, Duke Ellington Orchestra i Milesa Davisa. To za sprawą tego ostatniego kariera Garretta nabrała ogromnego tempa. Kiedy ukazał się w 1995 r. album "Pursuance: The Music Of John Coltrane", krytycy (np. "Down Beat") określili album najwybitniejszym nagraniem jazzowym ostatnich lat.

"Sketches of MD: Live At The Iridium", którym Garrett rozpoczął współpracę z Mack Avenue Records to motoryczny, klubowy jazz na najwyższych obrotach, płytę otwiera najdłuższy temat, ponad 14-minutowy "The Ring", po którym przenoszą nas muzycy do "Intro To Africa", a zaraz potem wprowadzają w "Sketches of MD". Jako przedostatni "Wayne's Tang", album zamyka koncertowa wersja "Happy People", tytułowy utwór jednego z albumów saksofonisty.

fragment artykułu Piotra Iwickiego dla Jazz Forum

FENOMEN MACK AVENUE

Tego chyba nikt się nie spodziewał. W świecie jazzowej fonografii, skrupulatnie rozdzielonym między możnych tej branży nazywanych "majors", jedynie okraszonym manufakturami ukierunkowanymi na niszowe nurty bądź radykalną awangardę, pojawił się nowy gracz. Gracz, który dając totalną swobodę artystom spod własnych skrzydeł, przebojem wszedł do światowej czołówki - może jeszcze nie pod względem obrotów, ale artystycznej jakości produkcji.
Mack Avenue Records to dziecko mieszkającej w Detroit bizneswoman Gretchen Valade i biznesmena-pasjonata Toma Robinsona.
Pierwsze ślady wytwórni odnajdujemy już w 1999 roku, a nazwiska artystów wydających pod jej patronatem już wówczas mogły budzić nadzieje na sukces. Nominowani do Grammy Gerald Wilson, Oscar Castro Neves oraz George Shearing, czy obracające się w konwencji drum'n'bass duo Carl Allen & Rodney Whitaker wraz z "nowymi" w tej branży, jak Hot Club of Detroit, Ron Blake, Sean Jones, Tia Fuller i śpiewająca Sachal Vasandani okazali się świetnym wistem. Z czasem wytwórnia włączała w swoje struktury mniejsze manufaktury, często jak choćby Rendezvous Ent. brylujące wielkimi nazwiskami (np. Dave Koz i nieodżałowany Wyman Tisdale). Lista szybko się wydłużała, kolejne kontrakty z Kirkiem Whalumem, Alanem Broadbentem, Brainem Brombergiem, Jonathanem Butlerem i Brianem Simpsonem procentowały nie tylko świetnie przyjmowanymi albumami, ale i kolejnymi nominacjami do nagrody Grammy. Jednak ciągle brakowało nazwiska-headlinera, kogoś z ekstraklasy, kto pokazałby innym gigantom jazzu i ich fanom, że na boisku pojawił się nowy zawodnik.
I chyba zdarzył się cud, bowiem w 2008 roku pod szyldem Mack Avenue Rec. zaczęli wydawać Kenny Garrett, Stanley Jordan i Christian McBride. Ale co z tego, skoro to wszystko działo się po drugiej stronie Atlantyku i wydawnictwa opornie docierały do Europy. Zadziałała szybko zasada śnieżnej kuli, do "listy płac" wytwórni dołączali kolejni mistrzowie. W roku 2009 - Danilo Perez, w 2010 - Yellowjackets i Kevin Eubanks, a bodaj najbardziej spektakularnym transferem okazało się przyjście przed kilkoma miesiącami Gary'ego Burtona i jego nowego kwartetu z Julianem Lage - g, Scottem Colleyem - b i Antonio Sanchezem - dr. I jak by tego było mało wytwórnia posiadając znakomite zaplecze dystrybucyjne nawiązała współpracę z legendarną oficyną awangardy - Cryptogramophone Records z Los Angeles.
I tu warto zauważyć, że te wszystkie wysiłki poszłyby dla nas w Polsce na marne, gdyby nie błyskawiczna działanie poznańskiego dystrybutora Multikulti Project który albumy dostarcza na nasz rynek. Dlaczego to takie ważne? Ot choćby dlatego, że formacje takie jak Yellowjackets w pewnym momencie zniknęły z horyzontu dystrybucji ginąc w magmie internetowej oferty. Na szczęście powrócili w świetnym stylu ze świata wirtualnego do realu - świata rzeczy namacalnych, a zrobili to spektakularnie. Album "Timeline" nawiązuje do świetności płyt "The Spin" i "Greenhouse", atrakcyjności brzmieniu na pewno dodało zaanektowanie do składu trąbki (John Davers) i gitary (Robben Ford). Efekt? Dwie nominacje do Grammy (za album i kompozycję). Niestety, zespół właśnie ogłosił, że roczny urlop bierze Jimmy Haslip, a jego miejsce zajmie Felix Pastorius, syn legendarnego Jaco.
W temacie Grammy ten sam los podzielił najnowszy krążek big bandu Christiana McBride'a "The Good Feeling", który wraz z inną produkcją tej samej wytwórni - płytą Geralda Wilsona "Legacy" (w big bandzie grają m.in. Lewis Nash i Sean Jones) zdobył nominację w kategorii Best Large Jazz Ensemble. Przyznam, że nominacja dla McBride'a jest dla mnie zaskoczeniem, bowiem w mojej ocenie najlepiej wypadają na krążku momenty, kiedy dęciacy wypuszczają na plan pierwszy sekcję rytmiczną. Nieporozumieniem jest dla mnie skostniały styl śpiewającej Melissy Walker, zaś konwencję brzmienia osadzoną silnie w tradycji zbyt łatwo można porównać do orkiestry Wyntona Marsalisa JALC (to dla niej McBride w 1995 roku stworzył pierwszą swoją bigbandową partyturę Bluesin' in Alphabet City - jest też na tej płycie). Czyżby zbytnie zasłuchanie lidera w dokonania wielkiego Wyntona?
Dla mnie rewelacjami pod szyldem MAR są dwie pozycje: "Friends" Stanleya Jordana oraz "Common Ground", którą firmujeThe New Gary Burton Quartet. Na pierwszej, nieco zapomnianego zjawiskowego gitarzystę (lider w świetnej formie) wspierają tacy giganci-koledzy jak Bucky Pizzarelli, Mike Stern, Russell Malone, Charlie Hunter, Regina Carter, Kenny Garrett, Ronnie Laws, Nicholas Payton, Christian McBride, Charnett Moffett oraz Kenwood Dennard. Muzyka jest tak samo kolorowa, jak wielobarwne są stylistyczne preferencje wymienionych gigantów, no może z wyjątkiem Pani Carter, której światowy sukces jest dla mnie fenomenem niewytłumaczalnym, a przyznawane laury dalece na wyrost. "Friends" już otrzymał nominację do 2012 NAACP Image Award w kategorii Outstanding Jazz Album.
Na tym tle płyta Burtona, nawiązująca do formuły jego zespołu sprzed lat z Coryellem, Swallowem i i Haynesem, staje się pochwałą dla akustycznego jazzu, w którym tematy i ich misterna aranżacja (genialne dwugłosy, sztuczki polifoniczne oraz brawurowe, wręcz kaskaderskie unisona) zniewalają. To muzyka inteligentna, na miarę geniuszu lidera, którego sam Pat Metheny uznał największym współczesnym twórcą muzyki bez podziału na gatunki. Dla mnie w skali pięciogwiazdkowej, gwiazdek sześć. No i jeszcze jedno objawienie talentu - Julian Lage, gitarzysta, którego sam Burton określa mianem zjawiska na skalę Metheny'ego, Scofielda i Rosenwinkela.
Jakby tego było mało, szefostwo wytwórni anonsuje kolejny rarytas, pierwszy nowy od 2006 roku akustyczny album Kenny'ego Garretta "Seeds From The Underground" (Nat Reeves - b, Benito Gonzalez - p, Ronald Bruner - dr). Premiera w kwietniu, i wierzcie mi, na podstawie "jaskółek" w Internecie, album zatrzęsie swingującym światkiem.
Autor: Piotr Iwicki
MAC1042

Opis

Wydawca
Mack Avenue Records
Artysta
Kenny Garrett feat. Pharoah Sanders
Nazwa
Sketches Of MD - Live at Iridium
Instrument
alto saxophone
Zawiera
CD
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.