search

Miles Davis: Water Babies

43,99 zł
Brutto
Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji

Fusion Jazz
premiera polska:
2002-08-08
kontynent: Ameryka Północna
kraj: USA
opakowanie: Jewelcase etui
opis:

jazzpress.pl:
"Water Babies” to taki jazzowy kotlet mielony, album sporządzony ze skrawków różnych nagrań. Oczywiście w zależności od jakości owych mniejszych lub większych kawałeczków pomieszanych i podanych w formie jednego krążka zależy jakość całości, jak w kotlecie mielonym.

Album ukazał się w 1976 roku, w czasie, kiedy z wielu różnych powodów sam mistrz Miles niekoniecznie interesował się muzyką, choć na temat jego przejściowej twórczej niemocy teorii występuje co najmniej tyle, ile jest nieautoryzowanych biografii. Pewnie trochę racji jest we wszystkich, poczynając od zdrowia, poprzez narkotyki, kobiety, niemoc twórczą, problemy ze skompletowaniem sensownego zespołu, aż po brak możliwości realnego nadążenia za popularnością muzyki rockowej, bez porzucania muzycznych ideałów. Tak więc Miles nie grał, a kontrakt z Columbia Records obowiązywał.

„Water Babies” zawiera w połowie (kiedyś to była pierwsza strona analogowej płyty) nagrania z czerwca 1967 roku, z sesji w czasie której powstał album „Nefertiti”, nagrane w składzie kwintetu słusznie nazywanego Wielkim – czyli Miles Davis / Wayne Shorter / Herbie Hancock / Ron Carter / Tony Williams. Z jakiejś przyczyny owe nagrania nie znalazły się na „Nefertiti”. Zgadnijcie czemu? Tak, jedyna logiczna odpowiedź, to że w 1968 roku Teo Macero (producent płyty), albo sam Miles uznał, że są słabsze od tych, które znalazły się na wydawanym wtedy albumie.

Pozostała muzyka powstała w 1968 roku, niby niewiele później, ale to już u Milesa były zupełnie inne czasy – Rona Cartera zastąpił Dave Holland, a u boku grającego na elektrycznym fortepianie Herbie Hancocka pojawił się Chick Corea – nagrania ze strony drugiej analogowej wersji „Water Babies” pochodzą bezpośrednio z sesji do albumu „In A Silent Way”, lub z tego samego czasu.

Czemu ta płyta ukazała się w 1976 roku? Z pewnością z braku aktualnych nagrań oraz chęci wydania kolejnego albumu Milesa Davisa, którego domagali się fani. Czyli klasyczny skok na kasę z wykorzystaniem wcześniej odrzuconych jako gorsze nagrań. I tu dochodzimy do istoty rzeczy – czy gorsze od wyśmienitych ścieżek z „In A Silent Way” i „Nefertiti” oznaczają słabe, albo niewarte uwagi? Niekoniecznie. Osobiście jestem wielkim fanem Milesa Davisa, choć faktem jest, że miewał okresy słabsze, choć nawet te najsłabsze są momentami genialne. Tak jak właśnie „Water Babies”.

Ten album nie jest oczywiście pierwszym wyborem dla fanów Milesa Davisa. Nie jest też najbardziej poszukiwaną pozycją dla tych, którzy uwielbiają Wielki Kwintet, albo jak kto woli z szacunku dla Johna Coltrane’a – Drugi Wielki Kwintet – tym polecam, mam wrażenie, że ciągle niedoceniane nagrania z Plugged Nickel z 1965 roku i to koniecznie w postaci kompletnej. Dla tych, którzy lubią elektrycznego Milesa, z pewnością najlepszym wyborem będzie „Bitches Brew”. Jednak wszyscy kiedyś sięgną po ten album, kiedy zbiorą te bardziej podstawowe i ważniejsze w dyskografii Milesa albumy. Może właśnie dlatego Columbia zdecydowała się wydać tą muzykę, podobnie jak dziś wydaje wybitną serię The Bootleg Series.

Wszystkie trzy utwory z pierwszej strony oryginalnego wydania – tytułowy „Water Babies”, „Capricorn” i „Sweet Pea” zostały napisane przez Wayne Shortera z myślą o „Nefertiti”, porzucone wtedy znalazły miejsce na wydanej w 1969 roku płycie kompozytora – „Super Nova”, gdzie zyskały zupełnie inny, bardziej elektryczny wymiar w towarzystwie takich muzyków, jak gitarzyści Sonny Sharrock i John McLaughlin i grający na elektrycznych instrumentach Chick Corea. Sam kompozytor zagrał wtedy na sopranie.

Czy zatem „Water Babies” to niechciane odrzuty? Krótko po wydaniu, album zbierał dość mieszane recenzje, sam Miles Davis niewiele o nim opowiada w swojej autobiografii, a członkowie zespołu też raczej nie uważają tej płyty za swoje największe osiągnięcie we współpracy z Milesem. Ja uważam ten album za niesłusznie niedocenianą pozycję w dyskografii Milesa Davisa. Już sam „Dual Mr. Anthony Tillmon Williams Process” sprawia, że ta płyta warta jest każdych pieniędzy. Spróbujcie posłuchać tej fascynującej, trwającej ponad 13 minut skomplikowanej figury rytmicznej i wielkiego Milesa ponad geniuszem Tony Williamsa bez uprzedzenia i wiedzy, że to odrzucony wcześniej materiał…

Spróbujcie porównać kompozycje Wayne Shortera z wersjami nagranymi na jego autorskiej płycie, a docenicie geniusz Milesa w prowadzeniu zespołu i godzeniu solistycznych ambicji członków grupy. Pewnie zupełnie przypadkowo powstał album – dokument elektrycznej przemiany Milesa Davisa – przez niektórych historyków porównywany do „Bring It All Back Home” Boba Dylana, albumu również złożonego w połowie z nagrań elektrycznych i w połowie z akustycznych – to jednak był celowy wybór artysty. W przypadku płyty Milesa – przypuszczam, że wyszło przez przypadek. Dodatkowo dostajemy kolejny dokument okresu, w którym za radą Milesa, Herbie Hancock grał prawie wyłącznie prawą ręką, a to historia świetnie opisana przez samego pianistę w jego autobiografii, która nawet doczekała się całkiem udanego polskiego tłumaczenia.
autor: Rafał Garszczyński

pablosreviews.blogspot.com - Ocena: 7/10:
Niedługo po powrocie z japońskiej trasy, zespół Davisa kontynuował intensywne koncertowanie w swojej ojczyźnie. Lider był coraz bardziej zmęczony nieustannymi występami, do tego pochłaniał go narkotykowy nałóg, a w rezultacie coraz bardziej podupadał na zdrowiu. W sierpniu 1975 roku podjął decyzję o tymczasowej przerwie w działalności - odwołał ostatni z zaplanowanych koncertów i odstawił trąbkę na półkę. Wziął ją z powrotem do ręki dopiero cztery lata później... Niespecjalnie zmartwiło to jego wydawcę, który miał dostęp do bogatego archiwum muzyka - niezliczonych nagrań studyjnych i koncertowych, których dotąd nie opublikowano, wystarczyłoby na zapełnienie dziesiątek albumów.

Tym bardziej dziwi, dlaczego dysponując taką ilością materiału, w pierwszej kolejności wydano właśnie "Water Babies". Są to nagrania z dwóch różnych sesji, z czerwca 1967 roku i listopada 1968 roku. Wypełniające pierwszą stronę kompilacji utwory "Water Babies", "Capricorn", "Sweet Pea" powstały w tym samym czasie, co album "Nefertiti", w najsłynniejszym kwintecie Davisa, z Herbiem Hancockiem, Waynem Shorterem, Tonym Williamsem i Ronem Carterem. Jest to całkiem sprawnie zagrany post-bop, ale ten skład było stać na więcej - zarówno w kwestii kompozytorskiej, jak i wykonawczej. Nic zatem dziwnego, że właśnie dla tych kawałków zabrakło miejsca na wspomnianym albumie. Bo choć słucha się ich przyjemnie, zupełnie nie dają powodów do zachwytu.

Utwory ze strony B, "Two Faced" i "Dual Mr. Anthony Tillmon Williams Process", powstały pomiędzy sesjami do albumów "Filles de Kilimanjaro" i "In a Silent Way", w nieco innym składzie, z Davem Hollandem na miejscu Cartera i Chickiem Coreą jako drugim pianistą. W tych nagraniach zespół eksperymentuje z jazzem elektrycznym (ściślej mówiąc, zelektryfikowane są tu tylko pianina), ale efekt jest nieporównywalnie mniej ciekawy od "In a Silent Way". "Two Faced" jest jednak całkiem przyjemnym, choć może nieco za długim jamem, sprawnie łączącym stylistykę Drugiego Wielkiego Kwintetu z nowocześniejszym brzmieniem. Mniej przekonująco wypada drugi utwór, rażący dość banalnymi melodiami.

"Water Babies" bez wątpienia zasługuje na miano zbioru odrzutów. Nie jest to oczywiście bezwartościowa muzyka - większość zawartego tu materiału prezentuje całkiem solidny poziom. Problem jednak w tym, że Miles Davis przyzwyczaił do wybitnych rzeczy. Praktycznie każde jego wydawnictwo z dekady poprzedzającej wydanie "Water Babies" jest od niego nieporównywalnie lepsze.
Autor: Paweł Pałasz

Editor's Info::
This studio LP was first released almost a decade after it was recorded. The first half features the 1967 Quintet (with Wayne Shorter on tenor and soprano, pianist Herbie Hancock, bassist Ron Carter, and drummer Tony Williams) performing three otherwise unknown Shorter compositions. The flip side finds Davis in 1968 leading the same group (with possibly Chick Corea and Dave Holland replacing Hancock and Carter) on two early fusion jams that look a bit toward Bitches Brew. Although not an essential set, this album fills in some gaps during Davis's transitional period from adventurous acoustic playing to early electric performances. [The 2002 reissue features one bonus track: "Splash."] - Scott Yanow, All Music Guide

muzycy:
Chick Corea Piano (Electric)
Ron Carter Bass
Miles Davis Trumpet
Herbie Hancock Piano, El. Piano
Wayne Shorter Sax (Tenor)
Tony Williams Drums

utwory:
1 Water Babies (5:08)
2 Capricorn (8:29)
3 Sweet Pea (8:02)
4 Two Faced (18:02)
5 Dual Mr. Anthony Tillmon Williams Process (13:22)
6 Splash (*) (10:05)

wydano: 2002-08-08
nagrano: 1967-1968
more info: www.columbiarecords.com

CK86557

Opis

Wydawca
Columbia (USA)
Artysta
Miles Davis
Nazwa
Water Babies
Instrument
trumpet
Zawiera
CD
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.