Tim Berne: Insomnia
Polityka prywatności
Zasady dostawy
Zasady reklamacji
Avant Jazz / Free Improvisation / Avant-Garde
premiera polska: 2011-02-14
kontynent: Ameryka Północna
kraj: USA
opakowanie: kartonowe etui
opis:
multikultiproject.blogspot.com
"Tim Berne to muzyk aktywny na scenie jazzowej od naprawdę długiego czas i wciąż jeszcze jego muzyka jest nie w pełni odkryta i doceniona. Urodził się w 1954 roku w Syracuse w stanie Nowy Jork. Bardzo późno rozpoczął naukę gry na saksofonie altowym - miał wtedy już 19 lat - pobierając lekcję u wspaniałych instrumentalistów jazzowej awangardy - Juliusa Hemphila oraz Anthony'ego Braxtona. Niedługo potem otworzył własną wytwórnię muzyczną Empire Productions. Pierwszy album sygnowany jego nazwiskiem ukazał się w 1979 roku nagrany na zachodnim wybrzeżu we współpracy z takimi muzykami jak Vinny Golii, Alex Cline i Roberto Mirandy. Berne na przestrzeni lat współpracował m.in. z gitarzystami Billem Frisellem, Marcem Ducertem, Davidem Tornem, Johnem Hornem (m.in. przy nagraniu płyty "Spy vs Spy" w repertuarze Ornette'a Colemana), skrzypkiem Matem Manerim, trębaczem Herbem Robertsonem, perkusistą Tomem Raineyem, instrumentalistą klawiszowcem Craigem Tabornem, basistami Michaelem Formanekem i Drew Greesem. Na początku lat dziewięćdziesiątych założył kolejną wytwórnię - Screwgun (www.screwgunrecords.com) - która istnieje po dziś dzień wznawiając dawne płyty saksofonisty.
Najnowszy (chociaż zarejestrowany w 1997 roku) album Berne'a ukazała się jednak nakładem portugalskiej oficyny Clean Feed. Nagrana w gwiazdorskiej obsadzie płyta (oprócz kompozytora i lidera same sławy - Baikida Carroll, Michale Formanek, Marc Ducret, Dominique Pifarely, Erik Friedlander, Chris Speed oraz Jim Black) przynosi ledwie dwie kompozycje. Ale za to jakie. Niezwykle rozbudowane i zróżnicowane, układają się w kształt suity o odmiennych, ale płynnie przechodzących jedna w drugą, częściach. Oparte na komponowanych - lecz nie melodyjnych tematach - pozostawiają sporo miejsca na indywidualne improwizacje poszczególnych muzyków, jednak ich charakter i wyraz określa komponowana część suity, w której się znajdują. Te dwie kompozycje Berne'a - mam wrażenie - mają nieco ilustracyjny charakter, momentami zbliżający je do muzyki współczesnej, gdzie improwizacja jest funkcją kompozycji. Charakter ich pozwoli docenić je w pełni po wielokrotnym przesłuchaniu - wtedy w pełni dostrzegamy tworzone ukradkiem harmonie, wielonarracyjny charakter kompozycji oraz prawdziwie mistrzowskie zgranie zespołu. Drugą kompozycję na płycie ("oPEN, cOMA") Tim Berne nagrywał już wcześniej wespół z duńskimi muzykami, na płycie pod takim właśnie tytułem. Ale dopiero to, pierwotne jej nagranie, pozwala w pełni docenić mistrzostwo i charakter tego utworu. Polecam gorąco!"
autor: Marek Zając
Screenagers:
Tim Berne należy do niezwykle wąskiej grupy muzyków awangardy, którzy osiągnęli już status zasłużonych weteranów, lecz mimo to przy każdym kolejnym nagraniu proponują nam odejście od silnie zinternalizowanych przyzwyczajeń muzycznych w coraz to nowe, zachwycające żywotnością obszary dźwięku i do tego robią to w sposób intrygująco spójny. Mimo że ma na koncie już 58 wiosen, nie sprawia wrażenia artystycznego trupa, daleko mu do uwiądu wyobraźni, jakim straszą nas niektórzy jazzujący nudziarze. To materiał na kolejnego Roscoe Mitchella.
Nazwijmy jednak Berne’a jak chcemy. W mojej opinii to wiodąca postać współczesnej improwizującej awangardy o free-jazzowym rodowodzie, specjalista od łączenia jazzu z dysonującym posmakiem flow współczesnej klasyki. Jego utwory bardzo przypominają działania podobnych składów na polu nowej muzyki klasycznej: pierwszy z brzegu przykład, ICI Ensemble i ich kolaboracja z Olgą Neuwirth przy jej audio-filmach. Nauka u Braxtona – tytana teorii, i Hemphilla – mistyka transu, z cała pewnością popłaciła.
Zatem: Tim Berne i wszystko jasne? Nie do końca.
Tim spoważniał, stężał, co nie znaczy że zgnuśniał, raczej – wyrafinował się w swym własnym stylu. To cena erudycji i doświadczenia – z Bernem za sterami nie ma mowy o nudzie, zawsze gdzieś w tle muzyki kryje się moc piorunującej osobowości. Na „Insomnii” nie usłyszymy już charakterystycznego wariackiego polotu czy atmosfery zabawy, obecnych choćby na pamiętnym albumie „Fractured Fairy Tales”, czy we współpracy z Hankiem Robertsem na „Black Pastels”, czy w całej wczesnej twórczości saksofonisty, gdzie zdawał się on brać na warsztat skoczne, nieco ludyczne melodie i wykręcał je wokół własnej osi, tworząc tym samym groteskowe i porywające do koślawego tańca kompozycje. Tańczące kościotrupy w meksykańskich sombreros zostawmy jednak w spokoju.
„Insomnia” to raczej zapis frenetycznych improwizacji na styku wielu estetyk. Konstrukcja utworów (całą płytę tworzą dwie, ponad 30-minutowe kompozycje) skłania nas do wejścia w pewien nowy obszar, w którym suspens niczym kostucha zieje nam w kark ciepłym tchnieniem, a każdy róg kompozycyjnej faktury zdaje się wykrzywiać niebanalnym blaskiem – to wynik nie tyle pewnej łatwości w przekładaniu wizji na materiał, cechującej Berne’a już od wielu lat, co niebanalnego doboru instrumentów – dawno nie słyszałem tak udanych sekcji eksploatujących timbre szorstko pocieranej struny wiolonczeli, ostrej trąbki i pisku męczonej dwunastostrunowej gitary, a na płycie więcej takich udanych połączeń, do wyboru jeszcze klarnet, skrzypce i dwa saksofony. Mało tego – mieszanka wybuchowa tworzy się w momencie zabawy rytmem. Recenzenci Allmusic zwracają uwagę na skomplikowaną nierówność rytmu u Berne’a – i to właśnie ta nierówność niweczy wszelkie nasze próby zakotwiczenia w słuchanym utworze, nie pozwala na wygodę - doświadczamy wiecznych modulacji, niczym w kole samsary zamieramy i odradzamy się razem z muzyką w nowych formach.
autor: Michał Pudło
Copyright © 1996-2017 Multikulti Project. All rights reserved
Editor's info:
Insomnia might seem like a liability for someone who needs to be creative and sharp, but not always. Sleeplessness can give the eye another perspective - as if seeing through a kind of kaleidoscope: The things on the other end are the same, but they look different, other. Tim Berne didn't sleep the night before he and a choice international octet recorded INSOMNIA live in the studio, summer 1997. "I wouldn't suggest not sleeping before a session or a gig," Berne says, "but in this case, it did make everything look sharper. It was a different kind of focus." And this document is different, strikingly so. Released for the first time, INSOMNIA comprises two key Berne compositions - "the proposal" and "oPEN, cOMA," each a half-hour long or more - refracted through an expansive, even orchestral sensibility. Eight musicians can sound like 20 in these beautifully textured arrangements, with chamber-music intimacy the order, rather than any typical big-band jazziness. The core of the band is Berne's '90s quartet Bloodcount: Berne on alto and baritone saxophones, double-bassist Michael Formanek, drummer Jim Black and reed man Chris Speed on clarinet. The rest of the rich ensemble is made up of veteran trumpeter Baikida Carroll and a complement of strings: violinist Dominique Pifarély, cellist Erik Friedlander and guitarist Marc Ducret on 12-string acoustic. "It's just large enough to sound big, but it's not too big to keep from being intimate," Berne says. "The big band thing, per se, doesn't really interest me. I'm not into some people improvising and the rest just playing backgrounds. Here, all the improvising actually makes the written notes sound more alive but also more lucid." Composition and improvisation are threads woven together like a fantastic, multi-hued yarn on INSOMNIA. There are shades both bold and subtle, passages that are knife-edged, others that are limpid. There are extreme rhythmic intricacies, as well as disarming legato melodies and textures that feel wholly new. Moreover, instrumental episodes lead from one to another like chapters in a stream-of-consciousness narrative. "The big thing to me are the transitions - if they don't work, the whole thing falls apart," Berne says. "With the arrangements, it's about balance, matching an instrument with very little sustain, like acoustic guitar, with one that has a beautifully sustained sound, like the cello. And the doubling allowed people to play lighter, with more subtlety, that intimacy I was looking for." Even the album artwork -done by Steven Byram, who has created so many latter-day Berne covers - feeds into the kaleidoscopic impressions of INSOMNIA. "Byram's work is beautiful in that organic way, it just adds to the vibe. You get stimulated even before you open the thing."
muzycy:
Baikida Carroll: trumpet
Chris Speed: clarinet
Dominique Pifarely: violin
Erik Friedlander: cello
Jim Black: drums
Marc Ducret: 12 string guitar
Michael Formanek: bass
Tim Berne: alto saxophone, baritone saxophone
utwory:
1. The Proposal 35:58
2. Open Coma 29:56
wydano: 2011-01
more info: www.cleanfeed-records.com
Opis
- Wydawca
- Clean Feed (POR)
- Artysta
- Tim Berne with Baikida Carroll / Michael Formanek / Marc Ducret / Dominique Pifarely / Erik Friedlander / Chris Speed / Jim Black
- Nazwa
- Insomnia
- Instrument
- saxophones
- Zawiera
- CD