Sevastopolis

38,99 zł
Brutto
Ilość

 

Polityka prywatności

 

Zasady dostawy

 

Zasady reklamacji


opis:

Opis wydawcy:
Zespół Wovoka to muzyczny hołd złożony zapomnianym kulturom transowym. Założony w 2012 roku nazwę zaczerpnął od wielkiego Indianina, mistyka i twórcy “Ghost Dance”. Źródłem twórczości zespołu jest znalezienie łącznika pomiędzy typowym składem rock n rollowym a praźródłem tej muzyki. Stylistycznie miesza się tu blues z muzyką Indian, muzyka psychodeliczna z muzyką ludojadów z Papui Nowej Gwineii, bo wierząc w jeden korzeń łączący całą zaangażowaną muzykę, zespół zwraca się do kultur pierwotnych z pytaniem o muzykę współczesną.


kultura.poznan.pl:
"Wovoka to kwartet, który swą twórczością chce przywoływać - i przywołuje - kulturę indiańską, tradycję bluesową, pieśni spirituals i gospel, rockową psychodelię, a wszystko to jeszcze w formule nawiązującej do estetyki muzyki niezależnej. Nie za dużo? Otóż, okazuje się, że nie! A to za sprawą wspomnianej spójnej, wyrazistej wizji artystycznej, a wreszcie skromności wykorzystanych środków. To dzięki temu twórczość grupy jest tak porywająca.

Wspólnota
Warstwa muzyczna proponowana przez zespół to właściwie współbrzmienie trzech instrumentów: elektrycznej gitary, perkusji i organów. Do tego jeszcze głos, ale to osobny rozdział tej opowieści.

Zachwyca niezwykła synergia trojga instrumentalistów. Funkcjonują naprawdę niczym jeden organizm, w muzycznym transie, który wiedzie do zbiorowego uniesienia, który bez reszty angażuje uwagę słuchaczy i ich emocje. Muzyka Wovoki to wspólnotowa, grupowa kreacja, w której szalenie ważny jest każdy z muzyków, każdy z elementów tej specyficznej układanki.

Nie ma jednak wątpliwości, że nad całością panuje Raphael Rogiński, choć podczas koncertu często kołysze się on gdzieś z boku sceny. To jednak jego niezwykle motorycznie, chropowato brzmiące porywy gitary wiodą każdorazowo zespół ku nowemu utworowi. Dzięki przetworzeniu i wzmocnieniu brzmienia jego gitara brzmi potężnie i dynamicznie. Artysta zachwyca prostymi, mocnymi riffami, które kreują ten niecodzienny bluesowo- psychodeliczny klimat, ale równie wspaniały jest w partiach solowych, które są ostre i wyraziste, a zarazem nie przegadane. Takie, jakie trafnie wpisują się w formułę muzyczną zaproponowaną przez grupę, gdzie wspominana już zespołowość, transowość i wspólne generowanie dobrej (mocnej) energii, ważniejsze jest niż solowa kreacja. Zresztą Rogiński, muzyk wciąż przecież młody, jest artystą szalenie doświadczonym. Jego liczne zespoły i projekty - by wspomnieć choćby tylko Shofar, Cukunft czy Alte Zachen - dały mu szczególną pozycję na polskiej scenie - pozycję jednego z najoryginalniejszych dziś artystów. Ową oryginalność i wyrazistość wizji lidera potwierdził też piątkowy koncert kolejnej z jego grup.

Żywa energia
Jak jednak wspominałem, w tym kwartecie każdy z muzyków ma ważne miejsce, a ostateczny artystyczny sukces jest uwarunkowany zaangażowaniem i formą każdego z nich. Podkreślam to, bo świetnie całość współtworzyli pozostali instrumentaliści. Szalenie podobało się granie Pawła Szpury na perkusji. Trzyma on w ryzach całą rytmiczną strukturę. Porywająco gra mocne, nieoczywiste podziały, budując gęstą tkankę, tworzącą nie tylko wspaniałe tło dla pozostałych muzyków, ale będącą samą w sobie ważnym elementem tej opowieści. Jest bowiem wejściem na ten najbardziej elementarny, transowy, rytmiczny poziom. Bardzo ciekawie wpisuje się w całość też Ola Rzepka na organach. I znów, jej instrument nie tylko buduje nastrój, nie tylko dodaje specyficzne walory brzmieniowe całości, ale wspiera również część rytmiczną.

Wielką uwagę publiczności budzi bosonoga wokalistka Mewa Chabiera. Obdarzona mocnym, ciemnym głosem, z ciekawą barwą, korzysta chętnie z metody śpiewania "na krzyku", pełnym gardłem, co bardzo uwiarygodnia jej partie wokalne. Ekspresyjna w śpiewaniu, pełna wewnętrznego żaru, bardzo skupiona na tym, co i jak chce przekazać, jest zarazem uroczo bezradna czy nieśmiała, gdy pojawia się chwila przerwy między utworami. Wiem, że byli słuchacze, którzy uważają ten element występu za wadę. Mnie to nie przeszkadzało. Dla mnie tego typu koncert ma być przekazem szczerej, żywej energii - i tak w przypadku Wovoki jest. A uważam, że w sensie wokalnym Mewa Chabiera jest bardzo świadoma tego, co chce robić. I robi to przejmująco.

Żarliwość
Piątkowy koncert był występem przedpremierowym, promującym najnowsze wydawnictwo zespołu - "Sevastopolis". To druga płyta Wovoki, po wydanym przed dwoma laty albumie "Trees against the sky". Wspólnie tworzą spójną, bardzo intrygującą opowieść, która podczas koncertu zyskuje jeszcze na żarliwości i emocjonalności. Jak wspominałem, Chabiera śpiewa tu stare pieśni spirituals, które obudowane zostają w dość mocne, elektryczne brzmienie - bluesowe, psychodeliczne, w którym chropowatość rockowego undergroundu spotyka się ze szlachetnością i wyrafinowaniem. Całość jest i zmysłowa, i duchowa. Fantastyczna.

Ciekaw byłem, jak ta specyficzna muzyka zabrzmi w Sali Wielkiej Zamku. Okazało się, że naprawdę znakomicie. Potwierdzała to też większość spośród słuchaczy po zakończeniu koncertu. Zresztą o tym, że jest to twórczość wysoce niebanalna przekonuje też fakt, że wśród publiczności byli tak różnorodni artyści jak Hanna Banaszak czy Tomasz Budzyński.

Muzyka Wovoki jest praktycznie nieobecna w mediach, mimo że zespół tworzą doświadczeni artyści, płyty wydaje ceniona wytwórnia Lado ABC, a przekaz muzyczny grupy jest bardzo komunikatywny..."
autor: Tomasz Janas
LADOB27

Opis

Wydawca
LADO ABC (PL)
Artysta
Wovoka
Nazwa
Sevastopolis
Zawiera
CD
chat Komentarze (0)
Na razie nie dodano żadnej recenzji.